...a podróż po piekle odrzuconej i zdradzonej miłości. Wyobrażam sobie tych z nas, którzy tego doznali, lub, co gorsza, doznają aktualnie, wyobrażam sobie ich rozdarte na nowo rany, lub ciągle nie chcące się zagoić. Podobnie z niespełnionymi ambicjami, ale z tymi dałoby się jakoś normalnie żyć.
Filmy Lyncha nie należały do tych, które musiałem mieć na półce. Mulholland Drive i Lost Higway to brylanty kina, niespotykanie piękna forma mistrzowskiego szlifu szlachetnego kamienia. Zauważyłem, że uciekający czas nadaje im głębi. One nie były od razu arcydziełami jakby, jakby stawały się z wolna i nieubłaganie. Tak trudno pogodzić się z własnymi słabościami...