Filmy Lyncha sa po prostu bez sensu i on sam nie wie o co w nich chodzi a kazdy doszukuje sie sensu w niczym i tworzy sobie swoja wlasna wersje a nawet nie wie do konca czy ma racje.Lubie ambitne kino i nie jestem za prostota ale bez przesady..jego filmy to po prostu gnioty ktore moga tylko poryc glowe jak za dlugo sie nad nimi zastanowic.
Homer700
Nie mam zamiaru tym razem cisnąć takiemu dziecku jak Ty, ale za to Ci powiem przydatną informację. Leki na ADHD są po trzy złote i myślę, że twoich rodziców jest na nie stać. Poproś ich grzecznie to Ci kupią i się uspokoisz.
aha i jeszcze jedno, dziwię się, że masz Pasję w ulubionych bo nigdy bym nie pomyślał, że możesz mieć cokolwiek związanego z wiarą chrześcijańską, wstydzę się na co dzień takich ludzi jak Ty.
Masz racje.Koles nie rozumie po co jest tworzone takie forum jak to.Ludzie wymieniaja sie opiniami i chcac sprawdzic oraz podyskutowac na temat danego filmu masz porownanie z roznych perspektyw.Nie nalezy czepiac sie nikogo ze wzgledu na jego smak,gust i od razu negowac go za to.Nie mam nic do fanow Lyncha i skoro go lubia to ok..tylko sam osobiscie mam takie zdanie o jego tworczosci jak napisalm w moim pierwszym poscie.Ten idiota napisal "nie rozumiesz dobrego filmu" ale "dobry"to pojecie wzgledne i kazdy to inaczej widzi.Myslalem ze takie rzeczy sa oczywiste i nie trzeba o tym pisac ale widac ze sa jeszcze tacy ograniczeni ludzie na swiecie jak ten czlowiek.Szkoda mi go:(..pozdro
Szkoda, że Homer700 broni tego filmu w taki sposób, obniżył przez to poziom dyskusji... No ale już na temat.
Ile to można tłumaczyć przeciwnikom Lyncha, że taki jest właśnie jego styl i część go uwielbia, a część nie cierpi.
Ja zaliczam się do tej pierwszej grupy i w każdym filmie Lyncha odnajduję jakiś sens (chociaż nie oglądałem Inland Empire). Tworzę później własną wersję i rzeczywiście nie wiem czy mam rację co do niej, ale tu zataczamy kółko i dochodzimy do wniosku, że taki jest właśnie styl Davida Lyncha...
"on sam nie wie o co w nich chodzi" - a skąd taki wniosek? Przecież Lynch jest reżyserem, pomysłodawcą, więc kto jak nie on ma wiedzieć o czym są jego filmy???
Rozumiem, że twórczości tak kontrowersyjnego reżysera można nie lubić, ale nazywanie jego filmów gniotami to już przegięcie. One mają sens, tylko trzeba go dobrze poszukać i w mniejszym lub większym stopniu odnaleźć.
Krotko piszac to mozemy dojsc do ogolnego wniosku iz po prostu kazdy lubi cos innego:)Dzieki temu swiat jest ciekawszy.pozdro.
Co nie zmienia faktu, że w pierwszym poście przemądrzałym tonem napisałeś totalną bzdurę ;p
Napisałem prawde a nie bzdure - według mojej opinii ten film to zupełny gniot i strata czasu.
Nie - napisałeś, że "filmy Lyncha nie mają sensu i nawet on sam nie wie o co w nich chodzi a kazdy doszukuje sie sensu w niczym i tworzy sobie swoja własną wersje".
I to jest właśnie wierutna bzdura - Lynch robi przemyślane filmy, misternie konstruuje fabułę, symbolikę i montaż, tak aby nie podawać wszystkiego na tacy. Ale sens jak najbardziej tam jest i każdy może do niego dotrzeć, choć od niektórych wymaga to większego wysiłku (a są i tacy, którym mizerny intelekt w ogóle na to nie pozwala).
Owszem, o pewne motywy można się spierać, szukać właściwej interpretacji, ale generalnie każdy film ma pewien zamysł w ramach którego Lynch konstruuje akcje i przemyca stopniowo w fabule kolejne podpowiedzi - najczęściej jednak w taki sposób, aby nadal nie ułatwić zadania za bardzo i to już od wrażliwości i inteligencji widza zależy, czy dotrze do sensu filmu, czy też utopi się we własnych rzygowinach coraz bardziej kretyńskich interpretacji.
Nie dziwię się też, że Lynch sam nie wyjaśnia o co mu chodziło w filmach - to byłoby i żałosne i zniszczyło cały efekt (pewnie też chłopina polubił aurę tajemniczości i niejednoznaczności, która otacza jego filmy).
Natomiast nie ma obowiązku aby wielbić styl i pomysły Lyncha, ja sam nie uważam się za jakiegoś wielkiego fana jego twórczości, tym niemniej bawią mnie opinie, że w jego filmach wcale sensu nie ma.
"...Ale sens jak najbardziej tam jest..."
...i tylko w to pozostaje Ci wierzyć.
Przeczytaj mój pierwszy post jeszcze raz, zastanów sie nad tym i pomyśl. W filmach Lyncha nawet nie musi być żadnego sensu bo tacy jak Ty sami se go stworzą.
Wystarczy że stworzy aure tajemniczości a ludzie już sie dokopują jakichś ukrytych głupawych interpretacji.
załamujesz mnie.
przedszkolaki też w większości filmów (oprócz bajek) żadnego sensu nie znajdą, ale to nie znaczy, że go tam nie ma ;p
i w nic nie muszę wierzyć, ponieważ fabuła jest możliwa do ułożenia w jeden z góry określony przez Lyncha sposób (nie licząc wątków pobocznych, o których interpretacje faktycznie można się spierać) - a to że tacy jak Ty tego nie potrafią albo tworzą kretyńskie, wydumane i żałosne interpretacje, to już nie jest mój problem.
szkoda mi czasu, więc macham z oddali.
"skoro nie rozumiesz dobrych filmów to zacznij od czegoś znacznie łatwiejszego..."
a ty rozumiesz wszystko w tym filmie??
ale taki juz jest lynch ze sa rzeczy niewyjasnione i tyle i niewiadomo o co chodzi i glupota jest tlumaczyc sobie cos na sile i dopatrywac sie trzeciego dna i czegos czego nie ma
nie moge powiedziec zebym rozumial w tym filmie wszystko jak i w innych tego rezysera ale jak dla mnie to film b.dobry
Ale tu jest przecież niemal wszystko wyłożone jak na dłoni! Na prawdę nie rozumiem w czym tu ludzie problem widzą... Ostatnie kilkanaście minut to przecież wyjaśnienie niemal łopatologiczne.
Po chłopsku:
Blondyne zdradziła brunetka z reżyserem. Karze ją zabić i śni, że wszystko układa się cudownie - dominuje i pomaga kochającej ją brunetce, sama robi furorę jako aktorka, a reżyser dostaje w kość. Cudowny sen przenika jednak coraz bardziej wspomnienia z realnego świata. W końcu się budzi i strzela sobie w głowę.
Do tego światem i snami rządzą i obserwują siły magiczno-mistyczne.
Koniec.
Takie to było trudne?
To jest oczywiście pierwsze dno filmu. Można dokopywać się do ukrytych znaczeń i symboli.
Wiadomo ze na jakis sposob mozna ten film zrozumiec i to co napisales byc moze jest trafna interpretacja ale to nie zmienia faktu ze film ten po prostu mi sie nie podobal.Na poczatku spodobal mi sie klimat bo musze przyznac ze jest pozytywny ale zakonczenie(byc moze nawet i proste wg.ciebie)jest negatywnie zakrecone.pozdro kinomaniaku:)
Ok, ma prawo ci się nie podobać. Tylko z tym, że sam Lynch nie rozumie o co chodzi w jego filmach troszkę przesadziłeś :)
a ja sie zgadzam z założycielem tematu, pewnie lynch nie wie o co chodzi, zagrał zbiór scen bez sensu, żeby ludzie doszukiwali sięna siłę sensu, którego tam nie ma. chyba, że ktoś chce się doszukiwać sensu, to chyba właśnie taka osoba jest targetem tego dzieła kinematografii.
Nie przypadł do gustu i odrazu leci ocena "nieporozumienie"? Sam sobie człowieku zaprzeczasz, w dodatku większość filmów ocenionych masz na 1, po co więc oglądasz filmy skoro kinematografia to takie dno??
Ehh aż bolało gdy przeczytałem ten post ale nie mogę się ciężko mi się z nim nie zgodzić oczywiście. Tzn to co przedstawiłeś to takie Mulholland Drive dla ubogich :D chcących wszystko chronologicznie i jeszcze najlepiej wszystkiego na tacy :) Dla mnie to boski film będący czymś "troche" więcej niż to streszczenia - które notabene jak najbardziej jest prawidłowe i przyjęte przez ogół społeczności Lynchowskiej :)Pozdrawiam :)
Pewnie, że tak. Widziałem ten film dziesiątki razy i ciągle do końca go nie rozgryzłem.
Co akurat mnie nie dziwi - nigdy nie wiedziałem "co poeta miał na myśli", Nie czuje symboli, nie łapie wydumanych metafor, całe dzieciństwo zastanawiałem się co ciepłego jest w kolorze żółtym, żałobnego w czarnym i dlaczego gołąb to symbol pokoju. Ja umysł ścisły - dobry jestem w analogiach i logice. Nie przeszkadza to mi jednak ubóstwiać tego i jemu podobnych filmów (choć jak już wspominałem - w tym filmie "pierwsze dno" jest wyłożone niemal jak na dłoni).
Nie dziwię się, że nie rozgryzłeś do końca, tak naprawdę do samego końca rozgryźć nieco trudno. Niby wszystko jasne, zdrada, sen, samobójstwo, ale z drugiej strony teorii na ten temat jest masa i niektóre są wręcz czysto absurdalne. A i w każdej postaci doszukiwać się ukrytego symbolu i przesłania... Tak, film może naprawdę nieźle wciągnąć ;P. Jest chociażby strona poświęcona Mulholland Drive i teoriom i po prostu jak niektóre czytałam to mi kopara opadła czego to się tam ludzie doszukiwali xD.
Nie specjalnie czytuje takie strony. Ludzie naprawdę potrafią wydziwiać i tworzyć niesamowite nadinterpretacje.
Mnie najbardziej zastanawia 10 wskazówek Lyncha, które znajduje się w "ciekawostkach":
"# 10 wskazówek Lyncha jak rozgryść film:
- Zwróć szczególną uwagę na początek filmu, przynajmniej dwie wskazówki są ujawnione przez napisami.
- Zwróć uwagę na kiedy pojawia się czerwony abażur.
- Czy wspomniany jest tytuł filmu, który kręci Adam Kesher? Czy jest wspomniany po raz drugi?
- Gdzie mam miejsce wypadek?
- Kto daje klucz i dlaczego?
- Zwróć uwagę na szlafrok, popielniczkę, kubek.
- Co się czuje, uświadamia sobie i zbiera w w Club Silencio?
- Czy tylko talent pomaga Camilli?
- Zwróć uwagę na wydarzenie wokół człowieka za barem "Winkies"
- Gdzie jest ciotka Ruth?
"
Ciekawe czy to rzeczywiście jest autorstwem Lyncha... Gotowych odpowiedzi nie szukam. Mam nadzieje do końca życia samemu na wszystkie odpowiedzieć :)
Poza tym, w filmach Lyncha jest symbolika, której nigdy nie rozgryzę.
Np - niebieskie światło. Motyw ten pojawia się niemal we wszystkich jego filmach. Światło to (najczęściej jakaś lampa) pojawia się w momentach jakiś metafizycznych i "nadprzyrodzonych" zjawisk. Czego symbolem jest niebieskie światło? Nie mam pojęcia.
A jakby tak stworzyć stronę internetową na której reżyserzy pisali by własne interpretacje swoich filmów. Co wy na to??? Dowiedzielibyśmy się czy rzeczywiście sami nie wiedzą o co w filmie chodzi. Osoby które same by chciały rozgryść fabułę, po prostu nie odwiedzały by tej strony.
Uważam, ze filmy Davida Lyncha są świetną okazją by sprawdzić funkcjonowanie swojej wyobraźni. Bardzo przyjemnie jest doszukiwać się sensu w tym co zostało pokazane i interpretować to na swój własny sposób.
Jeśli nie oglądałeś filmu "Człowiek Słoń" reżyserii Lyncha, to polecam. Może chociaż trochę zmienisz o nim zdanie.
Zgadza się to, że ten ciąg przyczynowo skutkowy jest tam zaburzony. W związku z tym, że jest to sen, liczą się bardziej skojarzenia i jakby sam sposób przedstawienia świata, to one dopiero wprowadzają w ruch wydarzenia, a nie na odwrót...
"nawet nie wie do końca czy ma racje" - przyzwyczaiłeś sie ze jest jedna racja. którą sie ma albo nie - otóż nie w tym filmie. Nie ma czegos takiego u Lyncha, co mowi wielu wywiadach np. http://www.youtube.com/watch?v=l3WFOPWbG8I
...jest tylko jedna racja ...moja jest tylko racja i to święta racja, bo nawet jak jest twoja, to moja jest mojsza niż twojsza, że właśnie moja racja jest racja najmojsza ...
nie wiem jak reszta ale ten na pewno jest góvvnem i podejżewałem że celowo zrobionym ale po tym co czytam w twojej wypowiedzi wygląda na to że inne filmy też są jakieś góvvnopodone więc może taki gatunek stworzył a co zobacyzłem w tym filmie i dowiedziałem się o reżyserze to to iż potrafi stworzyć jakiś oryginalny klimat i choc film w trakcie seansu ciągle jest gównem jednak człowiek czeka na koniec na ten prestiż który jest zwyczajnie i tak góvvniany no trudno takie widoczne lubi
Ciekawa dyskusja, zwłaszcza głosy osób-fanów Lyncha, których większość można sprowadzić "nie podobał się film --> jesteś debilem".
A ocena trafna, w filmie do końca nie wiadomo o co chodzi, a tym bardziej trudno uznać go za "arcydzieło". Bo facet pokazuje sen przez większość filmu? Żeby chociaż zrobił to zabawnie, jak Lang w "Kobiecie z okna"...
ciekawe podsumowanie prawie 50lat pracy i ponad 30 roznorodnych filmow, albo niebardzo przemyslales swoj temat albo niewiele filmow lyncha widziales, nie wszystkie sa takie jak mulholland drive, nie kazdy jego film jest tak wykrecony
chociaz niektorym takie pokrecenie odpowiada i akurat mulholland na filmwebie ma najlepsze oceny
zobacz np dzikosc serca, blue velvet, prosta historie, czlowieka slonia czy np diune, raczej nie stwierdzisz ze to bez sensu i rezyser nie wiedzial o co w tym chodzi, wydaje mi sie ze swoj komentarz opierasz na zaledwie paru filmach lub zaslyszanych gdzies opiniach jak to lynch robi filmy bez sensu
Cześc El Magiko.
Dzikość serca oglądałem i oceniłem go na 1.
Człowiek słoń 3.
Diuna 1.
Jak widac nie podchodzi mi kino Lyncha.
"Blue velvet" i "prosta historia" nie oglądałem ale mam zamiar to zrobić.
Po obejrzeniu tych dwóch pozycji powróce do tego tematu i dam znać co o nich myśle.