czysty postmodernizm. Ma on to do siebie że wszystko jest dozwolone i tak też tutaj jest .... muzyka świetna, żeńskie role dobre. Mówiąc szczerze Lynch nie zaskoczył, nie odbiegł od swojego stylu ale to chyba dobrze:)
właśnie...
DOKŁAdnie tak! Lynch nie zaskoczył! ZResztą zawsze powtarzam, ze ten co nie lubi Lyncha juz go nie polubi... BO W tym rezyserze trzeba sie zakochać albo go znienawidzić. ON kluczy, kluczy, rozwija wątki... i co z tego mamy? WIELkie nic albo wspaniałe coś! Do tego jeszcze badalamentti i tak pełna tajemniczości muzyka... to wszystko może się ułożyć w całkiem ładną całość ale nie odrazu... LYnch jest jak dobrze namalowany obraz - odkrywa się go powoli...
pozdrawiam