Zdecydowanie potobal mi sie ten film...lecz przyznam szczerze ze nie do konca potrafie odczytac ukryta w nim tresc..Uwielbiam w filmach Lincha- dreszcz emocji, ktory wywoluje nieprzewidywalnosc i zadziwiajaca kolejnosc poszczegolnych wydarzen... "Mulholland drive" wywolal we mnie niekonczaca sie ilosc uczuc, mysli, skojarzen.
Co najbardziej podobalo mi sie w tym wlasnie filmie? Moze wlasnie to-ze nie znajduje jednoznaczenj odpowiedzi na stawiane przeze mnie pytania..ze szukam dalej..i nigdy nie opusci mnie to podniecajace uczucie niepewnosci..:)