PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1377}

Musimy sobie pomagać

Musíme si pomáhat
2000
7,4 3,9 tys. ocen
7,4 10 1 3879
7,6 7 krytyków
Musimy sobie pomagać
powrót do forum filmu Musimy sobie pomagać



MUSIMY SOBIE POMAGAĆ

Znamy już kilka filmów, które pokazywały jak dramatyczne chwile przeżywali ci, którzy ratowali Żydów w czasie II wojny światowej. Komercyjny i raczej słaby film Polańskiego ,,Pianista’’, z ambicjami aczkolwiek nieudany film Kolskiego ,,Daleko od okna’’, czy jak najbardziej nudnawy film Wajdy ,,Wielki tydzień’’. Amerykańce też coś tam kiedyś chyba nakręcili, ale to nawet nie ma sobie czym głowy zawracać. Kolski próbował wątek ów ciągnąć w ,,Pornografii’’, ale nie miał, niestety, och, niestety, po raz kolejny zresztą, w tej materii zbyt wiele mądrości do powiedzenia. Dość ciekawa była ósma część ,,Dekalogu’’ Kieślowskiego, gdzie Żydówka próbuje po wielu latach poznać prawdę o swoim ocaleniu. Najlepszym filmem o tejże tematyce był (jak dla mnie) zapomniany i niesłusznie zmiażdżony przez krytykę film Wajdy z 1961 roku ,,Samson’’. Historia tamta (pierwowzór literacki: Kazimierz Brandys) była jednak opowiedziana z punktu widzenia ukrywającego się Żyda (coś jak u Polańskiego zresztą).

Czeski hit spszed 5 lat ,,Musimy sobie pomagać’’ nie jest w zasadzie odkrywczy, ani w wyborze tematu ani w jego podejściu. Na świat przedstawiony tego filmu patrzymy oczyma małżeństwa ukrywającego Żyda. Kamera rzadko zagląda do jego kryjówki za szafą, najważniejsze są tu relacje między żoną a mężem oraz między tą parą a światem wojny (rok jest 1943). Nie robi się więc żaden tam ,,trójkącik’’ jak w głupawym filmie Kolskiego.

Film przeznaczony jest dla widza niezbyt zaznajomionego z historią. Reżyser wyjaśnia, że w roku 1937 trzech znajomych całkiem nieźle żyło sobie obok siebie, nawet kawały sobie robili wzajem, a kilka lat później było wcale inaczej. No i tak dalej.

Ambitny reżyser Jan Hrebejk odważył się temat holokaustu ukazać poprzez śmiech widzów, niczym w Mihaileanu w ,,Pociągu życia’’ i Benigni w ,,Życie jest piękne’’. Proporcje w tej materii nie zostały zaburzone: śmiechu nie jest za dużo, rzekłbym: film na pewno komedią nie jest, jak można wyczytać tu i ówdzie.

Prócz kilku zabawnych scenek chciał reżyser nas rozśmieszyć niezbyt trafnie dobraną muzyką, specjalnie nie pasującą do kolejnych zdarzeń. Muzyka przywołuje na myśl dalekie kraje, tępo jej zazwyczaj szybsze, a dana scena raczej smutnawa. Po takim zderzeniu wygrywają jednak zamiary twórców filmu: widz się lekko uśmiecha.

Ale ja śmiałem się chyba jeszcze w innych, już jak najbardziej smutnych scenach. Np. uciekający w nocy Żyd, czy szereg innych, co ważniejszych dla przebiegu akcji filmu okoliczności. Liczba klatek na sekundę spadała wtedy do około 5 (na oko), film się robił jakiś taki rozmazany, czasami nawet zyskiwał dziwne kolory, jakby przez filtr kręcili. Wszystko po to, by widz wiedział w którym momencie dzieje się coś ważnego. Zaprawdę: chwyt godny debiutującego amatora, a nie jednego z najlepszych czeskich reżyserów! O bezuzasadnionej kamery z ręki to już w ogóle pisać szkoda.

Jeśli idzie o samą treść filmu, to streścić można tak: niestare małżeństwo decyduje się, dosyć pochopnie zresztą, przechować u siebie w domu niedawnego sąsiada Żyda, któremu udało się uciec z obozu koncentracyjnego z Polski (nie mylić z ,,polskim obozem’’, bruń Boże!). Czas jakiś potem owa para dochodzi do wniosku, że nie może się już wycofać, choćby i chwilami chciała, bo złapany na wolności Żyd mógłby wyśpiewać na torturach ich nazwiska. W Polsce za pomaganie Żydom groziła kara śmierci, gdzie indziej tak surowo raczej nie bywało, ale w filmie nie ma mowy o rodzajach restrykcji.

Największą wartością tego filmu nie jest ukazanie bohaterstwa w czasie II wojny światowej, ale ukazanie szeregu postaci, których postawy co czas jakiś się zmieniały – przez co wymykają się one prostym osądom. Małżeństwo ukrywające zbiega z obozu nie jest krystalicznie czyste, a kolaborującego z faszystami Czecha stać w pewnym momencie na ludzki gest. Odniosłem także wrażenie, że pewien stary hitlerowiec, który stracił na wojnie syna, jest po prostu dobrym człowiekiem. Warto jednak pamiętać, że w filmach Polańskiego oraz Spielberga mieliśmy dobrych nazistów, a np. w ,,Wyroku na Franciszka Kłosa’’ Wajdy Baka grał polskiego kolaboranta.

Film Hrebejka – jak niejeden już wymieniony przeze mnie film (a jest ich więcej!) – opowiada, że w takich sytuacjach bohaterstwo mieszało się z tchórzostwem, względnie: wątpliwą ostrożnością. I o tym, że ludzie lubią oceniać innych nie znając powodów, dla których inni postępują tak, jak postępują. Bohaterski mąż wchodzi w konszachty z najeźdźcą, by czasami nie wywęszyli oni w jego mieszkaniu zbiega. Miast bohatera – sąsiedzi widzą w nim zdrajcę narodu. Tak na marginesie: mąż ów jął pracować dla Niemców raczej po to, by film był ciekawszy, niż po to, by uchronić kilku ludzi przed karą, ale nie bądźmy tacy złośliwi.

Treść filmu pozostaje dla mnie licha, nie wnosząca nic nowego do kinematografii. Ostatnim dobrym filmem napomykającego o holokauście nadal pozostaje włoskie dzieło ,,Życie jest piękne’’.

Prócz nieodkrywczej treści oraz miejscami skandalicznie prowadzonej kamery posiada ,,Musimy sobie pomagać’’ jeszcze i inne grzechy. Np. ilość nagromadzonych niebezpieczeństw jest w tym filmie rażąca (film oparto na kilku prawdziwych historiach, z tego, co wiem). Poza tym film dramaturgicznie najzwyczajniej kuleje. Jest niebezpiecznie, już to wiemy od początku filmu. Aż tu nagle scena, w której bohater wiezie autem Żyda i napotyka na swojej drodze Niemców. Czego się dowiadujemy z tej sceny? Ano tego, że bohaterom grozi ogromne niebezpieczeństwo. Inna scena: Żyd jest pod kołdrą, w łóżku, a pijany Niemiec zabawia się w sąsiednim pokoju. Czego się dowiadujemy z tej sceny? Ano tego, że bardzo niebezpiecznie było w Czechosłowacji chronić Żydów przed faszystami. No ręce opadają!

Najgorsze jest jednakowoż zakończenie. Główny bohater, już po wojnie, widzi tych, którzy wojny nie przeżyli. Łącznie z psem. Wszyscy są oni teraz w innym, lepszym świecie. Już nie chodzi tylko o to, że jest to banalne. Ale o to, że konwencjonalnie nijak nie pasuje do całego filmu, który symboliczny po prostu nie był.

Mój żal dlatego jest tak wielki, bo wcześniej obejrzałem dwa przewspaniale filmy Jana Hrebejka: ,,Przytulne gniazdka’’ z 1999 roku (leciało ze 2 razy w TVP) oraz ,,Pupendo’’ z 2003 roku (widziałem to na festiwalu w Łagowie w 2004 roku, może kiedyś to w TVP puszczą? Podobno leciało to to na TVP Kultura, której oczywiście w mojej kablówce nie ma, motyla noga!). Pierwszy film zahaczał o Praską Wiosnę, a ten drugi o lata 80., oba filmy to świetne, mądre komedie, przy których takie dzieła jak ,,Good bye, Lenin’’ to kupa śmieci. No ale cóż... lata 40. to chyba jednak czasy zbyt odlegle dla Hrebejka (rocznik 1967), by mieć coś ciekawszego do powiedzenia na ich temat.

A jeśli kto spragniony jest mądrego filmowego spojrzenia naszych południowych sąsiadów na holokaust, to proponuję czechosłowackie arcydzieło Jana Kadara i Elmara Klosa z 1965 roku ,,Sklep przy głównej ulicy’’ (Oskar za film zagraniczny). W roli głównej Ida Kamińska, polska aktorka pochodzenia żydowskiego. Piękny, mądry film. ,,Musimy sobie pomagać’’ takim filmem, niestety, nie jest.

MATEUSZ GŁOWACKI



ocenił(a) film na 9
Mateusz_Glowacki

recenzja wyczerpujaca, ale jak mozna pisac 'tegosz'? :\

inabstracto

oraz "tępo" zamiast "tempo"... :-). Recenzję pisać to się nauczył ten Mateusz, ale języka polskiego to dopiero chyba się właśnie uczy... :-)

Mateusz_Glowacki

O matko aleś się rozpisął! ale to dobrze! Ja filmu nie widziałem, ale dzisiaj leci na TVP2 więc zaraz obejrzę- wydaje się ciekawy!
Ale pozwól że się nie zgodzę z twoją krytyczną opinią nt. filmu Kolskeigo "Daleko od okna", dla mnie to jeden z najciekawszych filmów polskich poruszajćych tematykę holocaustu! Jak można nazwac go głupawym????!!!!!
To bardzo piękna opowieść i świetnie zrealizowany i zagrany(Ostałowska jest rewelacyjna) obraz! nie wiem czemu zasłużył sobie u ciebie na takie epitety, ale wiadomo o gustach się...
pozdrawiam

marcinn_ek

ofkors morzna napisac TEGOSZ, sam napisales (as)

ale o filmie Kolskiego DALEKO... chyba nie pisalem ze gupawy, ino rze nieudany. mateusz

ocenił(a) film na 8
Mateusz_Glowacki

że o pisowni nie wspomnę :P słownik!!
a recenzja ciekawa, trochę jednostronna, ale ciekawa

Mateusz_Glowacki

nic dodać, nic ująć.


(Ewentualnie, że Żyda tam jako osobowości nie ma. Holocaustu też tam nie ma, jakaś jeno mgła na horyzoncie, nad granicą czesko-polską.)

A aktor Żydowski - pożyczony.

użytkownik usunięty
kindercia

BARDZO dobry, jeden z moich ulubionych obrazów.

Mi utwiła posta tego fscets który pod koniec filmu staje po stronie czerwonych, a przedtem był przeciwko okupacji, taki od gadania, nie od robienia.

Fajnie było zobaczy jak to w Bohemii wyglądało.
No i relacje w tej rodzinie:) No pozytyw poprostu:) Świetne kino, jak zwykle mało znane.

ocenił(a) film na 9
Mateusz_Glowacki

Nie rozumiem tej krytyki, uważam, że jest całkowicie nietrafiona.
Jak można wytykać ,,Musimy sobie pomagać" mijanie się z historią, a jednocześnie chwalić "Życie jest piękne" pomijając w nim potraktowanie odniesień historycznych.
Albo ten fragment:
"Np. ilość nagromadzonych niebezpieczeństw jest w tym filmie rażąca (film oparto na kilku prawdziwych historiach, z tego, co wiem). Poza tym film dramaturgicznie najzwyczajniej kuleje. Jest niebezpiecznie, już to wiemy od początku filmu. Aż tu nagle scena, w której bohater wiezie autem Żyda i napotyka na swojej drodze Niemców. Czego się dowiadujemy z tej sceny? Ano tego, że bohaterom grozi ogromne niebezpieczeństwo. Inna scena: Żyd jest pod kołdrą, w łóżku, a pijany Niemiec zabawia się w sąsiednim pokoju. Czego się dowiadujemy z tej sceny? Ano tego, że bardzo niebezpiecznie było w Czechosłowacji chronić Żydów przed faszystami. No ręce opadają!".
Czyli w filmie akcji, bez sensu nieustannie ściagają i strzelają do siebie, powinni stać i się nie ruszać albo w filmie o miłości, no na rany boskie, czemu oni się całują, przecież wiadomo, że się kochają, a nie daj Boże, jak pójdą ze sobą do łóżka... Te sceny, które przytoczyłeś były świetne dramaturgicznie i komiczne.

A film jest piękny i mądry i warto go zobaczyć :)

ocenił(a) film na 10
Lejzorek

zgadzam się z przedmówca. Nie odczuwam także, żeby ostatnia scena była w istocie stwierdzeniem "że jesteśmy w lepszym pięknym świecie". Niewiele ma ta scena, pośród gruzów Pragi wspólnego z "lepszym światem", film tez trzeba oglądać nie polonizując pewnych emocji, które Czechom są całkowicie obce. Mnie się raczej ta scena wydała po prostu podkreśleniem zmiany która przyszła, nic więcej.

Sceny przywołane mnie po prostu zainteresowały i trochę potrzymały w napięciu, ale jakoś nie przyszło mi do głowy konstruować w oparciu o nie mojego wyobrazenia o tym "jak było w Czechosłowacji w czasie II wojny światowej".

Nie rozumiem też dlatego Czesi mieliby tym filmem starać się udowodnić coś na swój temat, a już w szczególności partykularnie Polakom.

ocenił(a) film na 5
Mateusz_Glowacki

Wczoraj zobaczyłem ten film i chyba nie jestem zbyt rozgarnięty, bo umknął mi sens i przesłanie. Tło historyczne pomijam bo nie mam wystarczającej wiedzy, choć wiele wątków wydaję się uproszczonych w imię humorystycznej puenty. Co bardziej mnie irytowało to w pierwszym rzędzie wyciąganie filmu bezsensownymi scenami. Dziwaczne są relacje ludzkie. Mamy głównego bohatera. Filozof uprawiający swoją profesję na kuchennym tapczanie. Niestety jest strasznie tchórzliwy, co nie przeszkadza mu pomagać Żydowi, gdy "cała ulica może być za to rozstrzelana". Do tego nie sprawia mu żadnego problemu "kolegowanie" się ze zdrajcą i kolaborantem, który dodatkowo przymila się do jego żony. Żenujące są sceny gdy pozwala przyjacielowi zamknąć się z leżącą w łóżku żoną aby później odkryć, że ten całuje rękę Żyda ukrywającego się pod kołdrą. Do tego później wpycha żonę do łóżka z ukrywanym Żydem, aby urząd meldunkowy się nie przyczepił - to już szczyt absurdu. Gdyby to chociaż było gestapo.
Do tego dołóżmy takie irytujące sceny jak końcowe szukanie lekarza (nie akuszerki???). Oczywiście najpierw pogoń za ciężarówką z niemieckim lekarzem , a później od razu do kapitana Armii Czerwonej. Żenujące. W prawdziwym świecie pewnie NKWD by szybciej do niego dotarło.
Tak czy inaczej mamy w końcu cudowną końcową scenę gdzie wszyscy się pięknie wspierają. Czysta pochwała kolaboracji.
Tak jak wspomniałem niezbyt rozgarnięty jestem i przesłania nie zrozumiałem, ale sam w sobie film po godzinie robi się nudny i wydumany.

ocenił(a) film na 10
Mateusz_Glowacki

Pianista to dla niego słaby film... Znawca !

ocenił(a) film na 7
Mateusz_Glowacki

Pan kolega najwyraźniej nie rozumie kontekstu oraz czeskiego poczucia humoru, pewnie nikogo to nie obejdzie, ale dla mnie jego recenzja jest absolutnie nietrafna i nie mam potrzeby się o tym rozpisywać :)