Wariacja na temat "Freaks" Browninga w wykonaniu Brytyjczyków.
Opowieść o szalonym naukowcu który chce wynaleźć gatunek idealny, będący ogniwem pomiędzy człowiekiem, a rośliną. W tym celu porywa swoich własnych studentów.
Nie do końca udana to rzecz, ale jedno trzeba filmowcom przyznać. Stworzyli tu niesamowity klimat. Atmosfera jest ciężka, pełna przygnębienia i mroku, aż ciarki chodzą po plecach. Do tego jeszcze dość makabryczne widoki jakie serwują nam twórcy na długo zostają w pamięci. I zarówno charakteryzatorzy spisali się na medal, tworząc cholernie oryginalne potworki, jak i aktorzy, którzy w dużej części na prawdę są zdeformowani.
Niestety już scenariusz pozostawia wiele do życzenia. Sporo tu bezsensów, głupawych zagrywek, nielogicznych zwrotów akcji, czasem też twórcy zwyczajne szli na łatwiznę. "Normalni" aktorzy też nie starali się za bardzo by wczuć się w rolę, wydawać by się mogło że recytowali teksty z kartki . Nawet Donald Pleasence jakoś nie zaskakuje. Zakończenie było do przewidzenia, choć ładunek przemocy w nim zawarty "imponuje".
"Mutacje" można zobaczyć. Pozostają jednak mocno w cieniu "Freaks".