Zachęcony poniższymi opiniami oraz bardzo wysoką średnią oceną, wczoraj obejrzałem tenże film i..
.. i nie mogę się nadziwić jak ta szmira może mieć tak wysoką ocenę. Panowie i Panie, kompletnie pomijam jakiekolwiek efekty, charakteryzację itd bo od filmu z tych lat tego się nie wymaga i nie to jest podstawą oceny (choć przyznać muszę, że raczej absurdalnie śmieszne niż nadające klimat). Jednakże pytam gdzie tu fabuła?? No sorry, jakaś jest, ale jakby tak ktoś poprosił mnie o streszczenie filmu to ograniczyłoby się do 3 zdań bo mniej więcej tyle było scen w całym filmie. Gra aktorów masakra, ta azjatka grająca główną rolę to nieporozumienie, w "modzie na sukces" lepsi aktorzy występują. Podejrzewam, ze gdybym miał 5 lat to pewnie i by mi się to spodobało, natomiast z mojej perspektywy to 2,5 mu daje. Głupotą wieje aż strach.
Bez przesady ;), że film nie ma fabuły, są dużo gorsze totalne klapy, filmy klasy B, niskobudżetowe i budzące irytację zera. Ten film większość tu wystawiających wysoką ocenę obejrzało w latach dzieciństwa jak przypuszczam, mając po kilka lat. I zaliczam się do tego grona osób. Szczerze przyznam, że jak miałem chyba 6 lat dostałem ten film do obejrzenia z wypożyczalni. Wypożyczalnie wtedy miały swój klimat :), kasety, wieczory filmowe, "co dzisiaj oglądamy?" itd. Wtedy - zwyczajnie się.. bałem tego filmu! Nie mogłem po prostu spać. Film był przerażający, mam na myśli właśnie potwory, najbardziej się bałem sceny jak Max zamieniał się na końcu w tego potwora jak już wszyscy uciekali z laboratorium, do tego ten podkład dźwiękowy - brrrr....! Przewijałem na tym momencie kasetę ;p. A Guyver...po prostu był super!, był super-bohaterem jak Spiderman, Superman czy Batman itd., tyle, że w otoczce o wiele bardziej mrocznej. Jak na tamte czasy efekty i fabuła są całkiem niezłe, od zawsze byłem i będę zwolennikiem starych filmów, choćby z uwagi na fakt, że dzisiejsze komputerowe efekty specjalne po prostu psują wszystko. Nie wiem po prostu, może to wina tego, że patrzę na film oczyma dziecka, ale cholera komputerowe efekty specjalne to nie jest to samo. Dzisiaj wszyscy skupiają się głównie na liczeniu kasy za jeszcze produkowany film ;). Stawiają bardziej na powielanie niż kreowanie, powielanie schematów, fabuły, pomysłów do tego stopnia, że filmy są przewidywalne jak to, że każdego dnia nadejdzie noc. Do tego dowalić jeszcze 100kg efektów komputerowych i jak ma się taki film podobać? Zapaść w pamięci? Takie jest moje zdanie. Kogo bym nie spytał, uważa podobnie, mianowicie - okres lat 80-tych i początku 90-tych, jest najlepszym okresem dla filmów w dziejach kina. Powstały wtedy jedne z najlepszych, najbardziej pamiętanych i oryginalnych -produkcji, zwłaszcza mówię tu o horrorach, science-fiction i sensacyjnych. Wracając do Guyvera - zgadzam się, że pierwszą część filmu na upartego podzielić można by było na 3 główne sceny, ale nie to jest istotne. Należy pamiętać, że jest to film zrobiony na podstawie...słynnego japońskiego komiksu, to jest taki japoński "Batman". Do tego wszystkiego muszę dodać, że odnosząc się do czasów dzieciństwa i wrażenia jakie zrobił na mnie film - stwierdzam, że nawet kostium Guyvera, podobał mi się zdecydowanie najbardziej ze wszystkich superbohaterów, którzy kiedykolwiek pojawili się na ekranie. Przyznaję osobom, które pierwszy raz film ten obejrzały będąc już starszymi, że prawdopodobnie - gdybym film ten obejrzał kilka lat później, nie zrobiłby na mnie takiego wrażenia jak wtedy, gdy byłem mały. Pewnie większość osób, które film obejrzała w latach dzieciństwa - będzie miała podobne zdanie. Pozdrawiam.