Obejrzałam cztery różne ekranizacje "Nędzników". Żadna nie jest idealnie zgodna z lekturą V. Hugo, ale wszystkie są naprawdę dobre.Ta różnorodność i dowolność ma swój urok.
Co do tej konkretnej wersji, to uważam ją za najbardziej wzruszającą.
A czy widzialas ta wersje z L.Ventura ...?? :
http://www.amazon.fr/Mis%C3%A9rables-version-longue-Lino-Ventura/dp/B00004X0VK/r ef=sr_1_2?s=dvd&ie=UTF8&qid=1349274300&sr=1-2
I żadna nie będzie .
Nędznicy to pięciotomowa kobyła.
Kto to nakręci , w jakiej długości i za jakie pieniądze ?
I pomijając jak najmniej wątków.
A ta wersja , masz rację chyba najlepsza.
Ja po obejrzeniu stwierdziłem, że chyba nie powinienem czytać książek, bo jak potem powstaje film to jest zawód niestety...;/
Jedyne wyjście to nie czytać ;-))
A na poważnie to trzeba w większości wypadków przyjąć ekranizację z 'całym dobrodziejstwem inwentarza' i pogodzić się z tym , że żadna ekranizacja nie podskoczy książce.
Zresztą widziałem chyba tylko jedną książkę przeniesioną prawie słowo w słowo na ekran.
"Lalkę" wg Prusa - w reżyserii Bera.
Mnie generalnie przy ekranizacjach nie wkurza to , że się jakieś wątki wycina.
Mus to mus.
WQrwia mnie dopiero jak scenarzysta wychlasta ważne wątki a wsadzi jakieś swoje wizje.
Najlepszy przykład LOTR!!
Z drugiej strony oglądając ostatnią ekranizację "Trzech Muszkieterów" nieźle się obśmiałem choć z książką miało to tyle wspólnego , że byli tam muszkieterowie.
A film mi się podobał.
Ale taka była filmu konwencja , i jak czytałem , że to ekranizacja powieści to miałem ochotę barana w sosnę wyciąć :-))