Wręcz jestem pozytywnie zaskoczona. Trochę za bardzo to gładkie i w tyle głowy czają się pytania - czy to tak było w książce - ale nawet, nawet. Obsada dobrze dobrana /może poza Cozette i Gavrochem - w dużym skrócie mówiąc/. Para Neeson - Rush bardzo dobra, a w niektórych momentach, to hoho! :) szczególnie sceny końcowe.
Thurman, też wpasowana.
Nie jest to arcydzieło, ale kilka perełek ma.
Przepraszam za mylną pisownię. Cosette, o ile zauważyłam i pewnie jeszcze gdzieś czai się byk:p
Ja ci powiem tyle, że powieść jest znacznie lepsza. O ile pierwszy tom jest dość wierny to drugi jest zupełnie zmieniony, Wycięto połowę postaci, o wydarzeniach nie wspominając. Prawdopodobnie gdybym nie czytała wcześniej książki nie miałabym zarzutów do filmy, ale tak... jetsem zawiedziona
Witam.
Tak się składa, że też ją czytałam. Tak:), zdarza się, że inni też czytają książki.
Zdaję sobie sprawę ze zmian, czy różnicy, ale po pierwsze, żeby oddać całą książkę, trzeba by filmu trwającego pewnie cały dzień, po drugie chętnego aby wydać na to pieniądze, a po trzecie, ja nie jestem zwolenniczką wiernego oddawania książki. To bardzo zawęża widzenie, kiedy skupiamy się na różnicach, a nie patrzymy "po prostu". To tak, jakby oczekiwać, żeby syn był taki sam jak ojciec i tylko tak go postrzegać, przez ten pryzmat. Ja bardzo lubię wprowadzanie zmian, budowanie "na książce", można wtedy zrobić coś jeszcze ciekawszego, wprowadzić inne rozwiązania, zainspirowane tekstem, ale nie tożsame.
Otwartość przede wszystkim.
Jestem zawiedziony. Cały sens "Nędzników" został wypaczony. Postacie i
wątki zostały przeinaczone. Jedyny plus to rola Javerta.