Najwiekszy twardzieli w historii kina:
- potrafi spalić 30 mln. dolarow w ognisku lub wyrzucić je w przepasć, nie zostawiajac ani dolara dla siebie,
- jego czas reakcji w wydobyciu harpuna spod grubej warstwy śniegu i wbicie go w kolano przeciwnikowi jest szybszy od nacisniecia na spust,
- potrafi wspinać sie przez pioniowa ściane bez zabezpieczenia,
- nie robi na nim zadnego wrazenia fakt, kiedy drugi z ratownikow trzyma go na krawedzi i grozi zepchnieciem w dol,
- zawsze brawurowo wybiega przed celownik pistoletu i dziwnym trafem wszystkie kule go omijaja,
- potrafi ze stanu skrajnego wyziębienia dojsc do normalnego porządku poprzez zwyklą zmiane bielizny,
- nie musi podnosic głosu kiedy podczas jazdy autem (ok. 90km/h) rozmawia przez otwartą szybe z jadącym rownolegle kierowcą
- potrafi otrzymac 10 mocnych ciosow w kazda czesc ciala i zachowac na tyle sily, aby podniesc 80-kilogramowego przeciwnika nad siebie i wbic go w stalagmita (czy tam stalaktyta).
Toz to drugi Chuck Norris :) Chcialbym byc taki jak on :]
A tak na powaznie to ogladalem ten film 3 razy na przestrzeni ok. 10 lat i niestety za kazdym razem odbieralem go coraz gorzej. Kiedy go ogladalem pierwszy raz- pod koniec podstawowki- bylem nim oczarowany. Nawet uznalem go za najciekawszy i najlepszy film w moim zyciu. Kilka lat pozniej- pod koniec liceum- uznalem, ze wcale nie jest taki wybitny, ale dalej mi sie podobal. Po kilku nastepnych latach- tym razem na 5 roku studiow- postanowilem obejrzyc go raz jeszcze i doznalem ogromnego rozczarowania. I nie chodzi tu o fakt, ze mi sie przejadl. Obejrzalem w miedzyczasie cale mnostwo filmow (m.in. prawie wszystkie z Robertem De Niro) i nauczylem sie krytycznie patrzec na kazdy film. W tym filmie dostrzeglem tyle pierdół i niedociągniec, ktorych jeszcze nie tak niedawno nie zauwazalem. Jedynym plusem filmu jest fakt, ze jest dosc ciekawy, ale poza tym to ta sama półka co Rambo, Terminator czy filmy z Van Dammem. Domyslam sie, ze wszystkie te pozytywne wpisy, ktore tu zamieszczono, napisaly osoby albo młode albo nie znajace sie na dobrym filmie. Dorosniecie to przestaniecie sie rajcować byle gównem :]
;)
Wiesz, ja uwielbiam "inteligentne" kino spod znaku Herzoga czy Kubricka, ale także lubię czasem obejrzeć sobie Robocopa czy jakąs komedię. Wcale nie jest mi z tym źle. Aczkolwiek masz rację, filmy odbierane pozytywnie w dzieciństwie stają się dla nas coraz słabsze wraz z wiekiem i nabytą wiedzą filmową.
Z przykrością muszę się z Tobą zgodzić. Niedawno dokonałam zakupu w/w filmu, długo na niego polowałam. Oglądałam go już dość dawno i moje wrażenia były podobne do Twoich. Odpaliłam go wczoraj i zaczął razić brak logiki w posunięciach, które opisałeś powyżej. Sam zarys fabuły jest dość ciekawy, ale wykonanie już niespecjalnie. Mimo to moja ocena dla tego filmu 7/10 w tym za świetne teksty wypowiedziane przez Lithgowa i za sentyment dla całej produkcji.
"Domyslam sie, ze wszystkie te pozytywne wpisy, ktore tu zamieszczono, napisaly osoby albo młode albo nie znajace sie na dobrym filmie. Dorosniecie to przestaniecie sie rajcować byle gównem :]"
To źle się domyślasz i niestety bardzo upraszczasz. Starym dziadem wprawdzie nie jestem, ale nastolatkiem też nie i to już od dłuższego czasu, a przy tym - tak przynajmniej myślę - coś tam o dobrym kinie chyba wiem, a przynajmniej nie zwykłem zadowalać się byle gównem. Ale "Na krawędzi" wciąż ma u mnie mocne 8/10 i zapewnione miejsce w ulubionych. Nie ważne ile jeszcze wypiszesz nielogiczności, czy naciąganych scen. W taki sposób można zjechać niemal każdy film sensacyjny, ale powiedz - jaki sens to robić? "Na krawędzi" to czyste, bezpretensjonalne kino akcji, które ma wszystko, co taki film mieć powinien. Porządną fabułę, świetne tempo, widowiskową akcję, bohatera, który jest nie do zdarcia i wyrazisty czarny charakter, co rusz rzucający zajebistymi tekstami. Do tego naprawdę przyzwoite aktorstwo, ładne plenery i dobra, wpadająca w ucho muzyka. Słowem kwintesencja porządnego kina akcji rodem z beztroskich lat 90. :)
Podobnie jak ty oglądałem go kilka razy na przestrzeni paru ładnych lat, ale wciąż mi się podoba, teraz może nawet jeszcze bardziej niż kiedyś. Nie tylko przez sentyment (choć w dużej mierze również, bo ja strasznie sentymentalny jestem ;)), ale także dlatego, że prezentuje wymierający już gatunek filmów akcji dla dorosłych. Bo oprócz wszystkich atutów, które wymieniłem ma jeszcze jeden bardzo ważny i niezaprzeczalny atut w postaci tego, że pochodzi z czasów, gdy nie panował jeszcze terror robienia filmów dla dzieciarni. Dlatego nie jest grzecznie, kolorowo i efekciarsko, ale brutalnie, krwawo, ten czy ów rzuci też bluzgiem i ogólnie nikt się tu nie p***li. Skuteczna odtrutka na tandetę i sztuczność współczesnego tzw. 'kina akcji'.
Możesz pisać o takich filmach z pogardą, ale pamiętaj że dawanie ludziom frajdy to też jest sztuka i to wcale niełatwa. A ten film to czysta frajda, nawet pomimo swoich przegięć. One są wpisane w ten nurt kina. Ale po latach ogląda się go wciąż świetnie i tylko to się liczy.
Moja historia z tym filmem wyglądała podobnie. Jako dzieciak byłam nim zachwycona, ale teraz, po takich filmach jak "Czekając na Joe" czy "Zew ciszy" nie potrafię już podniecać się Sylwkiem popierniczającym w samym podkoszulku w wysokich górach ;p
Ja juz też "dojrzałem" do tego, aby wzorem Norrisa, Van Damme'a i innych "herosów" kina - odpuścić sobie ogladanie po raz n-ty Stallone'a. U mnie tez juz trafił na ta sama półkę, zwłaszcza po ostatnim obejrzeniu "Cobry". Popatrzcie: ...a tak sie dobrze zapowiadał... n.p. po pierwszym "Rambo". Ogłaszam koniec Sylvestra Stallone. Arnold S. został chciaż gubernatorem, a Sylwek kim zostanie...wspomnieniem tylko, c.b.d.o. Amen.
Coz prawda jest tak, ze jak na ten gatunek filmow, ten akurat jest naprawde dobry i jest jak na TEN rodzaj tych "naciagniec" jest stosunkowo malo. Wiekszosc filmow z Van Dammem ( przy calym szacunku do niego) i prawie wszystkie z Norrisem nie umywa sie do tego tytulu.
Pewne rzeczy mozna oczywiscie i powinno sie nawet zrobic lepiej (jak z tym gadaniem w aucie czy z hakiem), ale juz np kule nietrafiajace boha sa standartem, o ile nie ma przegiecia (salw z mg pudlujacych itp). Wedlug mnie mezczyzna sredniego wzrostu (mocny kregoslup i dobra koordynacja) o takiej sile jak Sly bylby wstasnie tak podniejsc 80 kg typa (adrenalina).
Terminator I i II to klasyka i naprawde dobre filmy, wiec zestawianie ich z klasa Van'a czy Czaka jest nie na miejscu.