przypomniał mi zdziebko 'Pod słońcem szatana' w filmografii Depardieu - to samo pomieszanie sacrum i profanum, że tak powiem. I ta sama egzaltacja.
Tylko tam diabeł po świecie chodzi kusząc niewinnego (?), a tutaj Depardieu za Pana Boga robi, któremu zachciało się przespać z dziewczyną. No, tego spania... więcej łażenia pani w sukience typu 'miss mokrego podkoszulka', ale niech tam. Scena, kiedy Depardieu do boskości się przyznaje warta jest odrobiny wytrzymałości.