dokładnie, nie wiem dokładnie czemu ale większość filmów i seriali z ostatnich paru lat przypomina swoją "głębią" i nawet poziomem realizacji to właśnie dzieło. Banalny scenariusz, sztampowe przesłanie o tolerancji i byciu dobrym człowiekiem, pare "niebanalnych" ujęć kamerą, główni bohaterowie robiący z siebie bydło (alkohol, narkotyki etc, w zasadzie nie wnoszące nic do fabuły, która jest tak płytka, że trudno ją uratować).
No ale większości odbiorców z, jak sam napisałeś(aś?), następnej generacji wystarczy buźka ulubionego aktora i typowy feel good movie o byciu "dobrym człowiekiem" i kochaniu wszystkich dookoła, może poza tymi paskudnymi konserwami :)