ale film jest w sumie jedną z licznych szeregowych produkcji o poltergeistach. Duży stary dom w ruinie, duży ogród, niczego nieświadoma rodzina grafika i przedmioty latające w powietrzu. No, mamy jeszcze coś pod 'Egzorcystę' dla rozruszania w międzyczasie, czyli zaklinania. Wszystko właściwie dzieje się w biały dzień, przy whisky w ogródku, i niewiele różni się od scen rozrób w slumsach, gdzie szyby lecą. Powiedziałabym wręcz, że slumsy ciekawsze, bo przynajmniej odpasione murzyńskie byczki rozrabiają.