człowieku piszesz o tym filmie jak byś sie pod niego brandzlował nie podniecaj sie tak bo nie ma czym film jest dobry z klimatem ale nie rób z niego dzieła a napweno nie arcydzieła

1. niepowtarzalny czy ty synu co to znaczy bo widocznie nie albo mało widziałes
2. fajna muzyczka musiała byc okej skoro nie skupiłem sie na niej podczas ogladania
3. a czego sie spodziewałes że beda śmigac w innych mundurach albo z innymi pukafkami niż były podczas II wojny światowej
4. scenografia no świetnie dobra w szczegolnosci drzewa swietnie poustawiane w odpowiednich miejscach tylko troche mnie dziwi że ciagle trfiali na jakies kanciapy czy ziemianki jak by to było takie proste
5. fabuła - taka sobie owszem ciekawa ale jak dla mnie nie genialna bo bardzo prosta nic specjalnego ani sie posmiac ani wzruszysc no i mało akcji jak na film wojenny
wniosek 6/10 szeregowiec ryan o wiele lepszy może dlatego że wybitny reżyser potrafił wybitnie grać ludzkimi emocjami a ten film był drętwy choć nie był zły taki na jeden odcinek z kompani braci ale nie jako film jednak nie powiem że mi sie nie podobał ale widząc zbyt przychylna opinie jak na mój gust musiałem wyrazic swoja zdanie bo tak jakbysmy ogladali dwa różne filmy

wiec dobry ale nie aż tak jak koleszka wyżej napisał

---------> różnica zdań miedzy widzami wynika stad, ze jeden lubi się wzruszać, bo
Szeregowiec Ryan WZRUSZA (sam powiedziałeś "gra na emocjach"), a drugi widz pewnikiem woli filmy para-dokumentalne i mniej rozrywkowe (powiedział, ze ceni atmosferę).

Soldiers/Saints nie jest kolejnym blockbusterem. i dzięki bogu..
ja tam lubię "surowe filmy",takie nudne, mroczne jak SInCity, nie po to żeby płakać, tylko żeby siedząc w fotelu, z fajka w zębach, pomyśleć o tych ludziach