Przed seansem obejrzałem zwiastun. Nie wiele mówił. Spodziewałem się crapa, ale na całe szczęście się myliłem. Film trzyma humor na tym samym poziomie co inne filmy serii Nagiej Broni parodiując już jednak współczesną kulturę masową, co idealnie odzwierciedla to jakim torem szła seria. Frank Drebin grany przez Liesliego Nielsena już uratował królową Anglii, Washington, oraz Hollywood przed bezwzględnymi terrorystami oraz szalonym baronem narkotykowym. Teraz przyszedł czas aby Junior grany przez Liam Neesona we współczesnym świecie stawił czoła potężnemu miliarderowi prowadzącą firmę zielonych innowacji, który ma plan na wprowadzenie nowego porządku świata za pomocą pewnego urządzenia aby zrobić "postęp" jak to nazwał.
Humor filmu jest genialny. Bawiłem się świetnie przy żartach slapstickowych oraz tych idealnie oddających absurdy współczesnego świata jak na przykład reklamy na monitoringu w klubie, jazda samochodami elektrycznymi przez Drabina Juniora oraz pokazanie rury wydechowej Drabina w różnych wariantach, a szczególnie z perspektywy telewizora w formie ocenzurowanej i te komentarze o ozdobie i groźny bałwan parodiujący jakieś romansidło. A tego jest całkiem sporo.
Twórcy wiedzieli jak ważna jest trylogia z lat 1988-1994, więc Liam Neeson modli się do Lieslie'go Nielsena podobnie jak inne postacie grane przez aktorów z poprzednich filmów tej serii pokazując, że nie jest to jakiś tam remake, który porzuca tradycję. I to nie jest pierwszy raz, gdyż w napisach końcowych możemy również ujrzeć to co fani i widzowie Nagiej Broni lubią najbardziej.
Największą zaletą jest idealnie wpasowującą się do filmu jest burzenie czwartej ściany, przy której twórcy wiedzieli jak podejść do tego typu humoru. Ale nie tylko przełamywanie czwartych ścian, ale również nostalgiczne żarty o tym jak kiedyś to było idealnie wpasowały się do filmu. Scenarzyści wiedzieli o czym pisać.
Nowa Naga Broń idealnie pokazuje, gdzie stoi współczesna kultura i śmieje się z tego w dużej, choć nie całej mierze. Szkoda tylko, że trochę spłycona jest postać Beth Davenport grana przez Pamelę Anderson, która jest autorem książek o "prawdziwych sprawach kryminalnych, które zmyśliła". Tutaj można byłoby coś więcej posłuchać o jakieś największych bestsellerach, które w formie retrospekcji parodiowałyby najnowsze kryminały ukazując to co tam się dzieje. Kto wie, może zobaczymy coś takiego w sequelu kiedy wyjdzie? Mam nadzieję, że coś takiego będzie, a jak nie to żeby pojawiły się nowe i oryginalne pomysły na humor.
Wierzę, że w każdym czasie jak i również we współczesnej kinematografii można zobaczyć najzabawniejsze perełki, które będą bawić latami, a nie jedną chwilą.