Nie ma co ukrywać: Słabszy od oryginału. Choć udało się uniknąć , tak często w podobnych przypadkach spotykanej, zupełnej katastrofy. Czyli w kilku miejscach da się porechotać, ale takiego bombardowania gagami, jak w oryginale, nie ma. Aktorsko też tak sobie: Neeson co najwyżej daje radę. Nie daje plamy. Najlepiej chyba wypadła Pamela Anderson.