PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=7817}

Najdroższa mamusia

Mommie Dearest
6,2 750
ocen
6,2 10 1 750
4,7 3
oceny krytyków
Najdroższa mamusia
powrót do forum filmu Najdroższa mamusia

Może zacznę od tego, że nie jestem wielkim fanem Joan Crawford i nic nie wiedziałem o jej życiu (poza przeczytanymi ciekawostkami na filmwebie i wikipedią). Jednak zanim się wziąłem za "Ukochaną mamusię", słyszałem co nieco o tej produkcji. Wiedziałem o Złotych Malinach, kultowych kwestiach itd. Dlatego przygotowałem się, aby oglądać film z dystansem i lekkim przymrużeniem oka. Mimo że jest to ekranizacja książki samej córki Joan, trudno stwierdzić, czy przedstawione w filmie wydarzenia na pewno miały miejsce. Nawet jeśli całość byłaby fikcją stworzoną na złość samej Crawford, to jest to - jak dla mnie - bardzo ciekawa, barwna opowieść :) Film na pewno działa na emocje widza (moje reakcje wyglądały mniej więcej tak: "Jezu, co za chora kobieta..." albo kibicowałem postaci córki, aby się bardziej buntowała przed taką matką jak Joan). Tak więc tych dwóch godzin nie uważam wcale za stracone. Co do samych Złotych Malin, to w zupełności się nie zgadzam z dwoma nominacjami dla Marii Hobel (Christina - dziecko). Wiadomo, jak czasem trudno zapanować nad dziećmi na planie, i że grają sztucznie, jednak ta dziewczynka naprawdę poradziła sobie znakomicie. Tak samo nie rozumiem dlaczego ten film zgarnął Malinę za "najgorszy film dekady". Ludzie! Obejrzyjcie "Kobietę samotną"! A tymczasem "Mamusi" mogę bez wahania dać 7/10 :) Niezły film, serio polecam!

SantiagoOo

Zgadzam się z twoją opinią. A co do Złotych Malin... no cóż... filmy trzeba oglądać i samemu wyrabiać sobie swoje własne zdanie, a nie kierować się opinią innych i zwracać uwagę na liczbę nagród, lub ich brak. Dziwię się osobom, które tak robią i wierzą, że jeśli dany film, czy dany aktor otrzymał Złotą Malinę, to rzeczywiście jest do niczego. Większość filmowych nagród i antynagród tak naprawdę nie ma przełożenia na rzeczywistość. Zwłaszcza hollywoodzka klika nagradza się i "karze" jak chce i kiedy chce. Świetnym przykładem jest Sandra Bullock, która w tym samym roku, w tym samym dniu, otrzymała Złotą Malinę i Oscara. Złotą Malinę tylko dlatego, że zdaniem komisji zagrała w "nieodpowiednim" filmie, a Oscara nieoficjalnie dlatego, że większość kolegów i koleżanek z jej rocznika już miała, a ona jeszcze nie. Nie twierdzę, że nie zasługuje, twierdzę, że to kwestia układów i przypadku, a nie rzetelna ocena umiejętności aktorskich. Jest dobrą aktorką, ale jej rola w "Grawitacji" nie była aż tak genialna, po prostu nadarzyła się okazja. Jeszcze lepiej ma się sprawa Oscarów za całokształt, wręczanych jak się komuś przypomni, że... "może by wypadało", albo z powodów politycznych. Harolda Lloyda olewano przez wiele, wiele lat, zwłaszcza po nastaniu kina dźwiękowego, dopiero kiedy zestarzał się i stał się już legendą, wreszcie ktoś poszedł po rozum do głowy i postanowiono wyróżnić go statuetką. Wybitny brytyjski aktor, Peter O'Tool, znany z "Lawrence'a z Arabii", otrzymał kiedyś Złotą Malinę za rolę w filmie "Supergirl", a była to najlepiej zagrana rola w tym (fakt, nieciekawym...) filmie. Znów tylko dlatego, że według komisji "nie powinien marnować się w tego rodzaju produkcjach". Można wymieniać w nieskończoność.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones