Film, który oglądałąm się z lekko uchylonymi ustami cały czas, niestety wyrażającymi niezmiernie kolokwialne "WTF???". Ta sama reakcja u współoglądacza o ponad przeciętnej inteligencji i niewątpliwym zmyśle artystycznym.
Paranoidalna i niesmaczna historia pięknej wdowy w średnim wieku, pochodzącej z wyższej klasy społecznej w której życiu, 10 lat po śmierci ukochanego męża pojawia się tyluż letni chłopiec o grobowej minie, utrzymujący uparcie, że jest jej mężem. Ujęcia rodem z japońskich filmów - przeciągające się spojrzenia i milczenie oraz budzące niesmak sceny zbliżeń między Kidman i chłopcem (podziwiam ją, że się odważyła na takowe). Mistrzostwem świata w tej dziedzinie (przepraszam za sarkazm) są dwie sceny w wykonaniu Nicol Kidman - przy oknie i w operze. Wykonanie tak klasycznej miny w stylu "sranie kota na puszczy" i utrzymanie tej miny tak długo zasługuje na kolejny głęboki ukłon w stronę aktorki.
Paranoidalna - zgadzam się. Niesmaczna - nie zgadzam się. 'Sranie kota na puszczy' - no tak, ona tak właśnie się czuła.
Jestem tolerancyjny ale film jest do dupy! Choc wątek ciekawy.
A Kidman laseczka ! Hej!
Co to znaczy do cholery : niestety wyrażającymi niezmiernie kolokwialne "WTF???".
Pomimo ze film jest - dj77- do dupy, to go pamiętam. Kidman ma kilka takich filmów. Hej!
Dokładne tak jak wyjaśniła Lucy - rozchylone usta nie wyrażały niestety podziwu a tylko "co do ....?" ;D