Bardzo spodobał mi się opis filmu, jednak po jego obejrzeniu czuję, że straciłam czas. Jakby się jakoś mocniej zastanowić, znalazłoby się parę małych przemyśleń i może lekkie zrozumienie kultury, które można wynieść z filmu, jednak brak ciekawej fabuły niszczy całe widowisko. MOŻLIWY SPOILER - Zakończenie to atak w serce, jakby cała historia między głównymi bohaterami miała przepaść.- Jedyne, co trzyma mnie przy w miarę dobrej ocenie to fakt, że film jest utworzony na podstawie powieści i może po prostu nie został dobrze odegrany.
Nie został dobrze odegrany, powieść, skądinąd autobiograficzna, jest swietna, i zakończenie zupełnie inne, a tu płaskie i takie, żeby wycisnąć jakąś łezkę chyba od publiczności. Oryginał dział się na samym początku lat 90, więc nie było i Fukushimy i Rinri nie ożenił si,ę z jakąś Francuzką za jej plecami ot tak. Ich historia miłosna została w filmie tak spłycona, że aż się można zezłościć, jeśli się czytało i polubiło oryginał.
Tak właśnie mi się wydawało. Cóż, widzę, że nie pozostaje mi nic innego jak przeczytać książkę, wydaje się ciekawa. :)
Zdecydowanie i gorąco polecam, jest też 'kontynuacja' (napisana i opublikowana wcześniej, ale chronologicznie dzieje się w tym samym czasie, kiedy Amelie pracuje w japonskiej korporacji)- równie swietna. :) I film oparty na tej drugiej książce - Stupeurs et Tremblements- jest naprawdę dobry i oddaje ducha oryginału.