to pierwszy film w historii którego nie zdołałam obejrzeć do końca po 20 minutach strasznego znudzenia facet przypominający neandertalczyka wzleciał na krześle ogrodowym do nieba... o zgrozo kto to wymyślił?!
Przecież to jest komedia, zresztą według mnie fenomenalna (zero durnych pseudodowcipów o seksie), a nie psychologiczne studium jakiejś pojedynczej postaci. Poza tym gdybyś obejrzała całość dowiedziałabyś sie, że facet potem nie przypomina neandertalczyka. A swoją drogą pomysł z tymi balonami był fajnisty.