Ameryka, kraj nowych możliwości. Ameryka, gdzie wszystko można zacząć od nowa. Piękne słowa sugerujące raj. Jednak ten raj ma swoją drugą stronę, mroczną, pełną bólu i cierpienia i to wcale nie związaną z teraźniejszością czy przyszłością, lecz z przeszłością. W filmie Sheridana Ameryka jawi się jako miejsce, gdzie gromadzą się zranione dusze, dokąd uciekają ludzie przed samymi sobą. Tak jest w przypadku głównych bohaterów, irlandzkiej rodziny, która postanowiła zerwać z Irlandią po tym, jak po długotrwałej chorobie zmarł tam syn, 5-letni chłopiec. Sheridan nie odkrywa jednak Ameryki, kiedy na ich przykładzie konstatuje, że ucieczka za ocean, choć fizycznie bardzo odległa, w rzeczywistości niczego nie zmienia. Ich rany, ich cierpienie ma bowiem charakter wewnętrzny, psychiczny. Gdziekolwiek więc pójdą, tam będzie i ból straty. Jedynie konfrontacja z tragedią, próba poradzenia sobie, a nie odwracanie się tyłem daje możliwość zamknięcia ran, uzdrowienia.
„Nasza Ameryka” choć nie mówi nic nowego o ludziach, których dotknęła rodzinna tragedia, to jednak mówi to w sposób niezwykły. Narratorem, pryzmatem przez który oglądamy świat, reżyser uczynił dziecko, małą dziewczynkę. W ten sposób całość nabrała niezwykłego, magicznego znaczenia. Oglądając surowe i często ciężkie życie nielegalnych imigrantów widz ma jednak wrażenie, że ogląda bajkę. Mamy więc dobre wróżki, potwora o złotym sercu i inne standardowe bajkowe postaci, wszystkie osadzone w realiach współczesnego Nowego Jorku. Nadaje to filmowi dodatkowej głębi, dodatkowej warstwy emocjonalnej. Dzięki temu „Nasza Ameryka” jest po prostu filmem niezwykłym.
Jednak nie tylko Sheridan – reżyser i współscenarzysta – zasługuje na pochwały. Ze swoich ról znakomicie wywiązali się także aktorzy: Paddy Considine w roli skamieniałego ojca, Samantha Morton w roli matki i Djimon Housou w roli śmiertelnie chorego malarza. Całości dopełniają świetne zdjęcia Declana Quinna, które choć realistyczne idealnie wpisują się w baśniową atmosferę.
Dlaczego nie umieszczasz tego typu spostrzeżeń i refleksji jako opis filmu? Byłoby to z korzyścią dla internautów, gdyż są trafne i przyzwoicie napisane. Umieszczając je na forum, ryzykujesz tym, że wiele osób je przeoczy. Mnie byłoby przyjemnie, gdyby ludzie dodawali wyłącznie tego rodzaju opisy. :-)
Dlaczego?
Pewnie właśnie dlatego, że są to moje refleksje, luźne myśli, jakie przyszły mi po obejrzeniu. Czasem są elementy opisu (jak tutaj), czasem nie.
Zapewne masz rację, że wiele osób nigdy moich komentarzy nie przeczyta. Jednak są i tacy, którzy je czytają... ty powyższy komentarz przeczytałeś ;)
Dzięki za dobre słowo
peace!
Luźne refleksje, czy nie, ale tak sformułowane, że w sposób spójny i trafny opisują film (wyjąwszy ten drugi króciutki akapit mający charakter krytyczny). Według mnie stanowią jego doskonały "tekstowy zwiastun". A tym właśnie powinny być przecież tzw. opisy filmu. Na pewno nie streszczeniami przedstawianych w nich histroii, a od takich niestety (i to jeszcze z błędami dotyczącymi fabuł) tutaj się roi.
Ja w każdym razie na pewno będę teraz poszukiwał Twoich postów poświęconych filmom. :-) Pokój i Dobro!