Przyznaję, że o ile pierwszą część obejrzałam z zapartym tchem, podziwiając postać Zygfryda, o tyle tutaj paradoksalnie najsłabsza okazuje się... Krynhilda. Etzel, podobnie jak i pozostali Hunowie, przedstawiony jest co najmniej dziwacznie, żaden z bohaterów nie budzi właściwie sympatii, charakteryzacja i malunek postaci bardzo kuleje. Kameralność, tak znakomita w pierwszej części, ustępuje scenom batalistycznym, które współczesnego widzą miesza przyprawiać o ból zębów. Ze względu na to, że film ten stanowi całość że "Śmiercią Zygfryda", moja ocena jest nieco wyższa, ale będę wracać tylko do pierwszej, znakomitej części.
O ile lubię kino nieme i rozumiem przesadzony dramatyzm, często pełen uroku, to przesadzony dramatyzm w scenach epickich daje intensywność prawie nie do zniesienia. Aha - nie widzę powodu, żeby oceniać fabułę, wszak to adaptacja średniowiecznego eposu.