Wbrew szumnym reklamom ten film nie jest o relacjach celebrytów z młodymi dziewczynami. Ich wątek jest marginalny i odżywa bardziej w debacie po premierze telewizyjnej. Na dodatek okazuje się, że oskarżani celebryci po prostu w klubie bywali. To tak, jakby Sekielscy oskarżali wszystkich odwiedzających kościół, w którym dany ksiądz gwałcił dzieci. Struktura filmu jest mniej więcej taka: rozmowa z rodziną zmarłej dziewczyny, zeznania ofiar czytane przez aktorów, scenka fabularna, rodzina ofiary, zeznania czytane, zamknięte drzwi przed Latkowskim, rodzina, zeznania, scenka, zamknięte drzwi i dopiero pod koniec rozmowa z informatorem również czytanym przez aktora. Btw. przekomicznie wygląda dialog Latkowskiego z tym aktorem. Na dodatek ten film nie wnosi nic nowego, bo w 2016 był podobny materiał zrealizowany dla TVN. Jedynym pozytywnym aspektem tego gniota jest to, że wreszcie prokuratura zajmie się tą sprawą. Szkoda tylko, że dopiero teraz i z pominięciem pedofilii w Kościele nagłośnionej przez dużo lepsze filmy braci Sekielskich. "Blokersi" Sylwestra Latkowskiego to pierwszy polski dokument, który trafił do regularnej dystrybucji. Szkoda, że ten reżyser obniżył teraz loty...