To był całkiem dobry film. Bond się zestarzał na ciele, muzyka w tle ładna, wróg trochę wtórny. Ale po prawdzie każdy odcinek powstawał według tego samego wzorca.
Bond umiera w smętnych okolicznościach.
Kurcze, każdy facet, który założył rodzinę i dorobił się dzieciaków, kilka razy pomyśli o swoim własnym życiu, podczas oglądania tego odcinka. Ja ten film będę polecać znajomym.
Niemniej, po takim finale, nie wyobrażam sobie kolejnego odcinka z Jamesem Bondem - agentem 007. Moooooże jakiś prequel, ale obecnie historia tej postaci jest kompletna.