nie wiem jak innym ale mi się wydaje, że czas Bonda zwyczajnie się kończy a nawet skończył. najlepiej oddaje to scena ze Skyfall gdzie Q mówi Bondowi, że on w domu w piżamie z laptopem na kolanach jest w stanie wyrządzić dużo więcej szkód terrorystom niż on ze swoim pistoletem. trudno się z tym nie zgodzić. rozwój techniki powoduje, że trudno zrobić dobry film szpiegowski bo taki szpieg fizycznie niewiele może zrobić w dzisiejszym świecie. wymowne jest też, że twórcy filmu uderzają w sentyment widza do starych ,,bondów" - a to starym Astonem Martinem, a to płynącą z głośników muzyką Johna Barry'ego z W tajnej służbie jej królewskiej mości, jakby nie mając pomysłu na coś nowego i równie dobrego...