Od obejrzenia filmu odstręczały mnie kiepskie recenzje, łatka kina feministycznego oraz obrzydliwe kłamstwa Olivii Wilde nt. przyczyn odejścia LeBouf'a. Obejrzałem i muszę obiektywnie przyznać, że bardzo dobry film. Gdyby nie to durne, pseudofeministyczne, pseudoantypatriarchalne wyjaśnienie całej zagadki, które powoduje rozejście się całego scenariusza w szwach, byłby wybitny.