Nie pamiętam już kiedy się tak wynudziłam na filmie s-f. To miał być ambitny film? Podchodziłam do tego filmu 3 razy...zasypiałam za każdym, ale nie odpuściłam i w końcu "dobejrzałam" do końca. Gdzieś tam się tlił pomysł na umierającego naukowca,któremu po lekach "towarzyszyła" mała córka. Ogólnie....szkoda czasu.