W prawie Heroda świetnie ukazał nędzę i zepsucie PRI, tutaj jeszcze lepiej ukazał Meksyk rządów Obradora. Głośne hasła zmiany tradycyjnie przegrywają z Meksykańską patologią, a partykularne interesy i interesiki z dużymi graczami z USA. Podobnie jak w swoim wielkim hicie z lat 90 celnie sportretował jak meksykańska klasa średnia wbrew pozorom niewiele różni się od pogardzanych mieszkańców Puebla i szybko wraca do ich poziomu, a meksykański sen jest tylko przejściową ułudą, która szybko zmierza w pauperyzację