Z pewnością nie jest to bardzo udana adaptacja książki, tego wręcz jestem pewny. Po pierwsze: jest ciągiem dalszym "Niekończącej się opowieści", która już zbytnio odchodziła od niezwykłego oryginału, a po drugie: po obejrzeniu dzieła George'a Millera odnosi się wrażenie, że sam reżyser i scenarzystka... zbytnio nie zrozumieli treści książki, która wydaje się bajką fantastyczną, a tak naprawdę jest głęboko psychologiczną historią niekochanego chłopca, który zamiast, jak to się dzisiaj dzieje, uciec w narkotyki i alkohol, uciekł w świat własnej, genialnej wyobraźni.
Tymczasem teraz oglądamy 90-minutowy utwór o magicznej książce i chłopcu, który dostaje się do niezwykłej krainy o nazwie Fantazja. Już sam fakt, że Bastian sam tam się znajduje jest zbyt sprzeczne z książką, a to, że w całą tą historię zostaje wciągnięty jego ojciec, który również zaczyna czytać "Nie kończącą się opowieść", jest wręcz - dla miłośnika książki - skandalem.
Dochodzę więc do wniosku, że na "Niekończącą się opowieść II: Następny rozdział", nie można patrzeć jako na adaptację wybitnego utworu Michaela Endego, bo film wybitny nie jest.
Aktorstwo oceniam na 6 gwiazdek - znakomity jest 13-letni Jonathan Brandis jako Bastian, który naprawdę chwilami porusza - a w scenie, w której leci na Falkorze (w książce - Fuchurze) tak bardzo przypomina mojego Bastiana, że mógłbym przysiąc, że wybierając go do głównej roli, zaglądano w moje myśli.
Nie mam nic przeciwko Johnowi Wesleyowi Shippowi, który gra ojca Bastiana, pana Buxa, ale wprost nie mogę patrzeć na Kenny'ego Morrisona grającego Atreju.
Film oceniam jako dobry, a jako adaptację książki - wprost obrzydliwy. Ale moim zdaniem warto go obejrzeć.
Przeczytałam powyższego posta i zgadzam się z nim, aczkolwiek nie we wszystkim. Ja tam osobiście nie mam nic przeciw Kenny'emu Morrisonowi, chociaż może ani na jotę nie dorównywał Noahowi Hathawayowi. Jednakże Kenny Morrison jako Atreju w tym filmie wyglądał tak, jakby i w jego żyłach płynęła indiańska krew.
To bardzo wnikliwa ocena, ale tylko trzech odtwórców następujących ról: Bastiana, jego ojca i Atreju. Brakuje tylko opinii o pozostałych postaciach. Ciekawa jestem, jak też memu szanownemu przedmówcy podobała się Clarissa Burt jako Xayide. Na mnie zrobiła dobre wrażenie, chociaż czarodziejka była negatywna postacią w tym filmie i w ogóle w powieści.
Widocznie postać tej czarodziejki wydała się twórcom filmu zbyt trudna do przedstawienia w filmie albo nie umieli sobie wyobrazić, jak zmechanizowane pancerne olbrzymy mogłyby rozdeptać kobietę, a w taki właśnie sposób Xayida zginęła w książce.
"Dochodzę więc do wniosku, że na "Niekończącą się opowieść II: Następny rozdział", nie można patrzeć jako na adaptację wybitnego utworu Michaela Endego, bo film wybitny nie jest."
Jedna sprawa: to właśnie jest adaptacja, nie ekranizacja.
to kilka luźnych pomysłów z książki oblebione czym popadnie.
Mam wrażenie, że ten film jest przeprosinami dla autora książki.
Bez jego błogosławieństwa nie mógł się udać.
A poparcie autora zostało odebrane po nakręceniu pierwszej części lub pod koniec. Nie przypomnę sobie teraz artykułu.