Tych dwóch filmów absolutnie nie można do siebie porównywać, bo wcale nie są do siebie
podobne. Owszem w obu jest wielka amerykańska impreza, ale w 21 one and Over nie chodzi
tylko o "MELANŻ ŻYCIA" jak w Project X. W tym filmie chodzi o coś więcej. Owszem, główny wątek
to zmelanżowanie się na cześć osiągnięcia pełnoletności, ale czy ktokolwiek skupił się na
zakończeniu filmu? Na tym jak Jeff postawił się ojcu, Casey pobiegł za tą Nicole, a Miller wrócił na
studia? Nie będę mówić, bo nie chce spoilerować, ale ja wyczuwam w tym "Dąż do tego co
naprawdę chcesz robić, bądź szczęśliwy".
Nie wiem czy ktoś mnie zrozumie, ale ja tak odbieram ten film...
7/10