witajcie Anielskie Duszeczki,
w głowie tańczy mi kilka rzeczy. dzisiejszy film jest brutalny, agresywny, wyjątkowo męski i męczący.
wyczerpuje mnie kontrast między czernią i bielą, jest przytłaczający. dialogi również uważam za bolesne. szczególnie nużące były kreacje mężczyzn, odległe, niepełne.
z drugiej strony mogę wszystko powyżej nazwać zniewalającym i autentycznym
mam na myśli koncepcję obnażenia społeczeństwa. brutalność, agresja, apodyktyczna męskość, ględzenie o pogodzie zamiast prowadzenia dyskusji filozoficznych.
ludzie są tak obcy, ze zakładamy, ze nie istnieją. stoimy w dwukilometrowym korku na autostradzie i jesteśmy przekonani, ze indywidua w każdym pojedynczym samochodzie nie mają własnego życia, problemów. nie ma ich. nihilizm.
zostaje jeszcze kategoria słowa „męczący”. zmęczenie dniem, spojrzeniami obcych, ciągłym dotykiem, wrzeszczącą muzyką, bezrefleksyjnymi słowami, a finalnie myślami.
Nienawiść jest o Nas
o nikim innym
tylko o Nas