Ostatnio trochę nadrabiam filmy Tarantino, bo mam u niego spore braki i mając w pamięci Django, który rozwalił mnie na łopatki sięgnęłam po kolejny western, czyli Nienawistną ósemkę. I tak jak uwielbiam dialogi u Tarantino, bo zawsze są napisane fenomenalnie tak w tym przypadku film wydał mi się mocno przegadany. Zaczyna się bardzo dobrze, mniej więcej w połowie tempo siada, żeby wynagrodzić ostatnimi czterdziestoma minutami. I wynagradza to w takim stylu, że jestem w stanie przymknąć oko na rozwleczony środek. W rezultacie uważam, że to dobry Tarantino i choć do Django się nie umywa to finałowa jatka jest po prostu bezbłędna!
I tylko Quentin jest w stanie sprawić, że Channinga Tatuma da się oglądać, a to nie lada wyczyn!
https://www.facebook.com/zprzymruzeniemokablog/photos/a.1417448888540029.1073741 828.1416830005268584/2020139634937615/?type=3&theater