Do sceny z czajnikiem było świetnie, film naprawdę wyglądał życiowo, przekleństwa wiadomo, jak to kowboje, wszystko było bardzo naturalne i normalne, dialogi były na poziomie a akcja się rozkręcała. I nawet jak nic się nie działo przez te kilkadziesiąt minut to wciąż oglądałem z jakimś zaciekawieniem, które było jak gdyby znikąd. Może dawno po prostu nie oglądałem takiego poziomu filmu ( oczywiście wciąż mówiąc do sceny z czajnikiem ) bo potem tylko gorzej. Ogólnie film dostaje ode mnie ocenę po kilkunastu minutach i czasem jest ona regulowana akcją / grą aktorską / fabułą / montażem i mnóstwem innych czynników które potem wyjawiają dość obiektywne podsumowanie w skali do 10. Do tej sceny z czajnikiem było to 9/10, po scenie 8/10, do sceny która kończy opowieść o znieważeniu syna generała, po niej było to 7/10, a potem ratowałem film czymkolwiek ale z każdą następną sceną było gorzej. Gdyby film nakręcić na takim poziomie na jakim utrzymał się do tej sceny z czajnikiem i nawet zmienić sceny późniejsze aby nadawały temu nieco powagi lub ją utrzymały to film wyszedł by o wiele lepszy niż jest, no ale, stało się to się stało. Pozdrawiam.