Czy nie odnieśliście wrażenia, że Quentin Tarantino posiłkował się The Thing Johna Carpentera? Mamy Kurta Russela w roli głównej, ścieżkę dźwiękową tworzy Ennio Morricone, akcja ma miejsce na ośnieżonym odludziu, jest poczucie izolacji i zagrożenia, jest motyw zabójcy (lub zabójców) podających się za kogoś innego, oraz niekończący się proces dochodzenia. Wiele ujęć, podczas śnieżycy nocą wygląda identycznie jak z filmu Johna Carpentera.
tak ale the thing to klasyka. muzyka mi przypominała ten film także zimowa zawierucha, słowem technicznie jest bardzo dobrze zrealizowany, klimacik jest, aktorstwo też pierwszej klasy szczególnie mcready i ten rebeliant fajny akcent miał. ale reszta to już typowe od tego reżysera papka rozrywkowa dla dorosłych mentalnych dzieci wypełniona oczywiście obowiązkową lekturą polityczną wepchniętą tu i ówdzie film o niczym tak samo jak większość filmów tego pana. Można sobie przy piwku pooglądać dla klimatu(bardzo mi się spodobał) czy aktorstwa ale nic więcej w nim nie ma. Jak ktoś zna podobne filmy(zima zawierucha, chatka na odludziu odosobnienie) to niech napisze w komencie.