Tarantino ma kilka oklepanych już motywów i na nich opiera swoje filmy. Western + dłużące się, bezsensowne dialogi + bryzgająca krewkrew bryzgająca... to wszystko już było i jest po prostu WTÓRNE.
Kocham jego starsze produkcje: Cztery Pokoje, Wściekłe Psy, Pulp Fiction, ale ile można w kółko wałkować to samo?
Jeżeli Tarantino ma w planach jeszcze dwa filmy, to obawiam się, że będzie to już równia pochyła.
Na pewno nie wtedy, kiedy reżyser po raz kolejny sprzedaje nam to samo tylko w innym opakowaniu.
We Wściekłych psach i Pulp Fiction też masz przesyt dialogów i krwi. Czemu te filmy Ci się podobają, a ten nie?
Wściekłe Psy były o godzinę krótsze, poza tym to było 20 lat temu, wtedy to było świeże, teraz to odgrzewanie kotleta. W Pulp Fiction jest kilka epizodów, do tego jest fabuła, a nie kilku ziutków w jednym pokoju i wydumane tyrady o d*pie Maryny... nie żebym jakoś specjalnie hejtował Tarantino, bo Bękarty i Django były całkiem udane.
"W Pulp Fiction jest kilka epizodów, do tego jest fabuła". Okej, w "Nienawistnej ósemce" nie ma fabuły. Dziękuję, do widzenia.
Te gadanie o dupie marynie wprowadza w klimat i realia jakbyś nie zauważył.
Bez nich film byłby bezwartościowy, zresztą jak prawie każdy film Tarantino.