dwa slowa ktore mi przyszly na mysl zaraz po ogladnieciu filmu: magiczny i urOczy :)
Mi też przyszły dwa: Żałosna żenada! Ale lubię Sarę Michelle Gellar. To jedyny plus tego beznadziejnego filmu.
A ja właśnie lubię ten film. Jest oczywiście dość słodki i naiwny, kreacje aktorskie też nie są oscarowe, ale..."Nieodparty Urok" ma w sobie...hmm...nieodparty urok ;). Przedstawia świat, który ma w sobie trochę magii i w którym pewnie wielu ludzi chciałoby żyć, bo nie ma tam miejsca na banał, marazm i nudę. Kłopoty rozwiązują się szybko i w przyjemny sposób. Zwykła dziewczyna spotyka wymarzonego chłopaka. Zwykła, nieciekawa knajpka zmienia się w urokliwą restaurację. I ludzie są dla siebie...sympatyczniejsi. Miłe oderwanie od codzienności.
7/10 za sentyment <dziś oglądałam już 3 raz :)>