Czy możemy się wszyscy umówić, że ten film jest jednym z gorszych w tym roku? Ja szczerze się zawiodłam i to porządnie, nie wiem jak wy, ale spodziewałam się biografii, a dostałam niepotrzebne 2 godziny z życia Mickiewicza w Nowogródku, w którym nawet nic się nie działo. Ani ciekawy, ani nawet ładny, rażący do stopnia, że chce się wyjść z sali kinowej i nie wracać. Więc jeśli może chcecie sobie zasnąć, to ten film idealnie nada się jako kołysanka. Nie wspomnę nawet o tej niepotrzebnej nimfie, która pojawia się dwa razy na krzyż i sprawia, że nie wiem czy scenariusz sobie ktoś wymyślił, czy to prawdziwe zdarzenia, a nimfa jest jedynie nawiązaniem do "Świtezianki" Mickiewicza. Chciałabym jeszcze przypomnieć, że dialogi nie stoją nawet koło prawdziwej polszczyzny z 19- wieku, czułam się jakbym oglądała nieprzyjemny melodramat bez wyczucia, jakby reżyser chciałby zrobić film, ale nic nie wiedział o Polsce z 1820 roku, nawet dziecko po lekcji Historii i J.Polskiego, w 8 klasie potrafiłoby napisać lepszy scenariusz niż ten "geniusz". Jeśli ktoś z was planuje pójść na ten film, serdecznie odradzam, dla waszego zdrowia i nastawienia do polskiego kina, bo po nim możecie kompletnie w nie stracić wiarę.