Słabe aktorstwo, słaba fabuła przeładowana absurdami, słabe bo przepełnione przesłaniem episkopatowym, zupełnie oderwanym od rzeczywistości. Strata czasu.
Czy ginekolog Anthony Levantino źle zagrał swoją rolę lekarza wykonującego "zabieg"? Dla mnie facet, który wykonał w realu mnóstwo aborcji, sprawdził się również na planie filmowym. Był wiarygodny aż do bólu. Fachowiec, chirurg, podejmujący szybką, choć ryzykowną decyzję, gdy ratował dziewczynę przed zgonem z powodu "błędu medycznego"( przebicia macicy pacjentki).