Amerykanie mają specyficzną "dziwną" przypadłość, robienia z szaleńców bohaterów. W sumie pociąg trzeba było wykoleić na terenach niezamieszkanych, to tylko pieniądze i nikt by nie ucierpiał, w wyniku prób zatrzymania pociągu zginął człowiek. Ci 2 mając rodziny i dzieci zachowywali się z deka nieodpowiedzialnie (chęć rozgłosu, zrobienia z siebie bohaterów?) Szanse mieli 50 % na 50 %, udało im się, ale równie dobrze mogli zginąć i ich dzieci wychowywałyby się bez ojców... Nie rozumiem takiej postawy zwłaszcza, że ten złom można było wykoleić, straty były by duże, ale to tylko pieniądze a nie życie... Ja rozumiem ryzykować życie jak inne życie jest zagrożone, ale jak była możliwość wykolejenia, bez straty w ludziach a jedynie straty finansowe... Tych 2 uratowało kororację kolejową. Ale ja osobiście sądze że jest wielu anonimowych bohaterów większych od nich, zwykłych strażakow czy policjantów którzy codziennie wykonują swoją robotę niezauważen bez blasków fleszy wokół...