Jedynym skojarzeniem przychodzącym mi do głowy w trakcie seansu i tuż po to: UNWATCHABLE. Powodów jest naprawdę wiele ale te najgłówniejsze miażdżą strukturę filmu w sposób pewny i jakby "zaplanowany" ,tak aby prędkość jaką osiągnie widz wpatrzony w dzieło Tony Scotta była raczej z tych kontrolowanych - i to w dół ( jeśli wiesz o czym mówię). Zatrudnianie doskonałego aktora, który gra w tym filmie niejako w rytm migawek operatorów kamery, nieumożliwianie rozwoju wartkiej akcji, która aż sama się nakręca oraz dużo nudy jako niezrozumiały wypełniacz czasu filmowego (banalne łączenia skonfliktowanych rodzin pozostawiam bez komentarza bo takowy jakoś nie chce poddać się konstrukcji).Chyba nigdy nie zrozumie co robią tacy aktorzy jak Washington w tak beznadziejnych filmach. I ten zestaw nominacji do przeróżnych nagród - mamy się wzruszyć czy docenić prawdziwe kino mocnej akcji, na której przecież się nie znamy bo to aż sam mistrz Tony Scott podpisał się pod tak wyśmienicie sknoconym filmie. Powodzenia Tony. Współczucia dla fanów.