Dałbym solidne 8,5/10 - bo film jest świetnie zrobiony (znacznie mniej cukierkowy, sceny humorystyczne nie są "na siłę"), ale ... dlaczego tak bardzo odchodzić od fabuły z komisku!!
Można by długo wymieniać ... mnie osobiście takie coś razi. Ja rozumiem, że nie da się opowiedzieć historii w 100% wiernej z komiksem ale po co aż tyle zmian!
Po prostu reżyser próbuje czegoś nowego, świeżego i świetnie mu to wyszło. Gdyby nie patrzeć, to poprzednia część miała bardziej rażące błędy, jak np. brak wyrzutnika sieci.
Mimo wszystko nie uważasz, że ten film jest zdecydowanie lepszy niż poprzedniki?
Przeczytaj dokładnie moją pierwszą wypowiedź w tym temacie a znajdziesz odpowiedź na swoje pytanie.
Z pierwszej wypowiedzi wywnioskowałem paradoks kłamcy. Czyli mówisz prawdę, a jednocześnie kłamiesz (przeczysz jej). Porównałeś humor z tego filmu prawdopodobnie do poprzednich części (jest lepszy), zgadza się, ale z kolei uważasz, że Niesamowity Spider-Man nie jest wystarczająco dobry, bo odchodzi zbytnio od komiksu (co prawdopodobnie sądząc, poprzedniki nie robiły). Dlatego ciężko jest mi znaleźć odpowiedź, czy jest lepszym filmem, czy też nie.
To może prościej... film "The Amazing Spider-Man" znacznie przewyższa poziomem, jakością, klimatem (i w zasadzie wszystkim po kolei) trylogię Sama Raimi (w której fajne kreacje mieli tylko aktorzy grający Harry'ego Osborna, Jonah Jamesona i Doc Ock'a).
Niestety ze względu na zbyt duże rozbieżności z komiksem moja ocena jest nieco niższa niż byłaby gdyby te rozbieżności były czysto kosmetyczne. A szkoda bo film jest naprawdę bardzo dobry i oceniam go dość wysoko.
rażące błędy są też i w tym filmie:
- Peter Parker w liceum znał tylko Flasha; Gwen Stacy poznał dopiero na studiach (podobnie jak Harry'ego Osborna)
- Peter Parker pracował już w czasach liceum jako fotograf-wolny strzelec dla Daily Bugle
- oficer Stacy nie był kompletnym palantem jak w tym filmie
- Gwen Stacy była mniej więcej tak pierdołowata jak Mary Jane z trylogii Raimiego
- rodzice Parkera nie znali Connorsa
- powody ich zniknięcia z życia Petera były znacznie odmienne niż w filmie
- ojciec Petera nie był żadnym naukowcem :D
i można by tak wymieniać w nieskończoność. W trylogii Raimiego jest też w cholerę jeśli nie więcej takich nieścisłości.