Pomijając już różnice między tym Spider-manem a poprzednią trylogią, w tej wersji główny aktor jest niezmiernie irytujący. Ja rozumiem, że jest bardzo inteligentny, i może się jakoś zawieszać, ale niekoniecznie musi się tak bezmyślnie jopić na ludzi, jak chociażby w czasie rozmowy z tą recepcjonistką. Gra Tobey'ego nie była irytująca. Jego Peter miał być nieudacznikiem i był nim. A Peter Garfielda jest słabym połączeniem indywidualisty z debilem.