O ile poprzednie ekranizacje Pająka słabo trawiłem, o tyle ta jest nawet do przyjęcia. Co prawda oddaliła się mocno od fabuły komiksowej, ale nic to, bo jak już pisałem w temacie Avengers, uznaję filmowy wszechświat Marvela za odrębny wszechświat, podobnie jak komiksy spod znaku Ultimate, dlatego nie uznaję tego za rażącą wadę (oczywiście jedynie do pewnych granic).
W każdym razie w filmie trafiło się kilka elementów, które po prostu skrajnie mi się nie spodobały, dlatego chciałbym o trzech z nich napisać więcej (mogą wystąpić SPOILERY):
[1] Generalnie nie podoba mi się ta 'ogólnodostępność mocy'. Już tłumaczę o co chodzi. Otóż w oryginalnych fabułach komiksowych, nie tylko Pająka, ale także Hulka i im podobnych, otrzymywanie supermocy było bardziej następstwem przypadku, do tego jednorazowego, dlatego superbohaterowie byli tak wyjątkowi. Oryginalnego Petera Parkera ukąsił pająk, który przypadkowo uległ napromieniowaniu i który został od razu zdepnięty i nie gryzł już innych. W filmie widzimy całą gromadkę specjalnie wyhodowanych pająków, do których mógłby wejść każdy i zostać sobie Spider-manem. Oczywiście zauważyłem, że jednego z nich poraziła jakaś iskra, ale przy takiej ilości osobników nie jest to już dziełem aż takiego przypadku. Tak samo doktor Curt Connors, który w komiksie praktycznie samodzielnie doszedł do formuły Lizarda, zatem filmowe rozpylenie 'lizardowej chmurki' było według mnie już totalnym przegięciem.
[2] Drugim elementem, który mnie naprawdę bardzo zraził, choć właściwie mógłby się znaleźć na miejscu pierwszym, bo jest beznadziejny i zupełnie zbędny, to zmutowana mysz wyglądająca jak gremlinek lub tandetny critters. Przecież mogli już sobie odpuścić choćby to jedno irytujące ujęcie, a agresję myszy pokazać bardziej jak zainfekowane małpy w '28 dni później', bardziej jak w poważnym filmie, a nie jak w jakiejś taniej komedii familijnej.
[3] Na trzecim miejscu wad tego filmu plasuje się strój Spidera, który już od pierwszych odsłon nie przypadł mi do gustu. Ułożenie kolorów za bardzo odbiega od oryginału. To trochę tak, jakby Supermanowi założyć niebieskie buty.
Dla równowagi plusy:
[1] Poruszanie się Spidera i znany z komiksu słowotok.
[2] Posiadanie sieciosplotów, których brak był niewybaczalny w trzech poprzednich ekranizacjach.
[3] Pozostałe elementy filmu, jeśli pominiemy naiwności fabularne w stylu ustawiania dźwigów, a także nie przyczepimy się do za bardzo 'łagodnej' muzyki.
Wydaje mi się, że nie każdy osobnik ugryziony przez tego pająka mógłby zostać Spider Manem, nie każdy organizm przyjął by zmiany
z filmu można się domyślić, że ojciec Petera bawił się genami swojego małego syna ( coś na kształt Hulka Anga Lee ) i że Peter miał po prostu predyspozycje do tego, aby zmiany zostały przyjęte przez jego organizm ( na biurku ojca na początku filmu widzimy pająka w szklanej gablotce )
wygląda więc na to, że w tej wersji fakt iż Peter został Spider Manem nie był kwestią przypadku, lecz został zaplanowany na długo wcześniej, tyle że do ugryzienia nie doszło w sposób kontrolowany a przez przypadek - prawdopodobne, gdyby rodzice Petera nie zniknęli tak nagle to Peter już kilka lat wcześniej zostałby " ugryziony ".
W twojej wypowiedzi jest za dużo słów ,,prawdopodobnie". Przez to możemy się tylko domyślać ,,gdyby" coś się nie wydarzyło.
Co do zmutowanej myszy i stroju pająka to mi w żadnym wypadku to nie przeszkadza,a nawet pasuje.
Wygląd zmutowanej myszy i stroju Petera to już kwestia subiektywnego poczucia estetyki. Osobiście po prostu bardzo nie lubię crittersopodobnych zwierzaczków w filmach aspirujących do poważniejszej kategorii.
z ta mysza sie zgadzam natomiast stroj wypadl o niebo lepiej niz w poprzedniej trylogii,do tego garfield ma niebywale predyspozycje fizyczne w wersji liceum,chcialbym zeby w nastepnych czesciach stopniowo przybieral na wadze az w powiedzmy 3# bedzie wygladal jak dorosly facet z wyrzezbiona sylwetka,ale to taka moja mala dygresja.
ogolnie film pod kazdym wzgledem bije na glowe trylogie raimiego a wg mnie sam film wyszedl bdb i z niecierpliwoscia czekam na kontynuacje.
No to popiszmy trochę o fizyczności Andrew Garfielda ;) W kwestii poruszania się naprawdę świetnie w tym filmie oddana została charakterystyczna motoryka Spidera. Jednocześnie sam Andy doskonale wygląda w kostiumie, bardziej korespondując aparycją ze światem Ultimate. I tu właśnie pojawia się pytanie: czy powinien przybierać na masie czy pozostać przy takiej ektomorficznej figurze? Według mnie Spider-man to właśnie jedna z tych postaci, podobnie jak Nightcrawler czy Angel, które nie powinny mieć rozbudowanej tkanki mięśniowej. Od bycia zaślinioną górą mięśni jest Venom, który im większy, tym lepszy. Dlatego wielogodzinne wizyty na siłowni pozostawmy takim Chrisom Hemsworthom, a Andrew niech pozostanie bez zmian, niczym rysowany kreską Marka Bagleya.
wydaje mi sie ze film webba to polaczenia amazinga z ultimate tzn stara historia opowiedziana we wspolczesnym jezyku.moim zdaniem powinien przybierac na masie tak aby widz niejako dorastal razem z nim na przestrzeni kilku lat.zakladam ze pozniejsze czesci nie beda sie juz dzialy w liceum ale np w daily budge czy nawet skonczy sie na slubie petera z mj i ich wspolnym zamieszkaniu.wiadomo ze przesadna muskulatura tudziez napompowany garfield nie wyszedl by najlepiej niemniej jednak postac wiecznego chlopca nie do konca pasuje na ustatkowanego goscia w okolicach 30-tki (mowa o peterze)
Tutaj zgodzę się z plooshack-iem. Spiderman jest tym typem bohatera, który raczej nie wygląda..nie jest napakowany. Za to jest szczupły, drobny i zwinny. Jego siła nie wynika o tyle z muskulatury co z mocy. Natomiast mogli by w kolejnych częściach minimalnie go dopracować - max 10 % masy mięśniowej + 50% rzeźby. Dlaczego? Ano dlatego że zdarzały mu się przygody gdy był przygnieciony kupą żelastwa etc. i próbując się wydostać w końcu zdobył się na ekstremalny wysiłek (przeważnie było to pod wpływem emocji) W takim kadrze zawsze była wyeksponowana jego sylwetka. Przy czym nie były to wylewające się mięśnie a bardziej rzeźba. Na kartach komiksowych rysowało się wtedy bardzo wyraziście maksymalne napięcie mięśni, widać było tą "siłę" itp.
Tak więc jeżeli zostaną przy takim "licealnie" wychudzonym Garfieldzie - ew. odegranie takiej sceny będzie wyglądało śmiesznie :)
pozdrawiam
Jesli chodzi o serię Ultimate to tak ... sama rzeźba. Jednak w komiksie Amazing to bliżej mu do sylwetki Thora z filmu ;)
http://www.superherostuff.com/blog/wp-content/uploads/2011/05/scarlet-spider1.jp g
Postacie na kartach komiksu były mega wyrzeźbione przy dobrej masie. Widać było siłę i wielką sprawność fizyczną! Jeśli w części 3 Peter byłyby w wieku ponad 30 lat, to taka budowa fizyczna byłaby jak najbardziej do przyjęcia ;)
No ok na tym kadrze scarlet fakt jest przypakowany, ale nie przesadzajmy z tym Thorem znowu :) poza tym - rzeźba, rzeźba, rzeźba :)
Sądzę że jakby postawić go na karcie tej samej serii to przy Thorze nawet dalej by "drobno" wyglądał :) Może troszkę źle się wyraziłem w poprzednim poście. Absolutnie nie o to mi chodziło że spider ma być wątlutki jak dzieci w Afryce. Ale jego siła wywodzi się bezpośrednio z mocy a nie z muskulatury, ma być przede wszystkim sprawny i gibki a nie podnosić tiry (chociaż i to widzieliśmy już w komiksach). Tak więc "masy mięśniowej" ma być tylko na tyle żeby mega rzeźba mogła właśnie sprawić wrażenie "dopakowanego" jak Thor a nawet hulk etc :)
Pozdrawiam
No ale komiks z lat 90` ma to do siebie, że bohaterowie byli muskularni (w filmach też to samo, górowali twardziele i mięśniaki). Seria Ultimate pokazuje jak Peter jest jeszcze w liceum (bodajże 16 lat) więc taka masa i rzeźba stanowczo by odbiegała od rzeczywistości ;) Mimo to sylwetka Scarlet Spidera na tym obrazku bardzo mi się podoba
tak tak zgadzam się z tym :)i z pierwszym i z drugim zdaniem (prawie :P ). Wiadomo że w ultimate głównym celem twórców było maksymalne "odmłodzenie" historii więc taki 16letni Peter "pudzianodominator" Parker byłby..sam nie wiem..ale pewnie śmieszny ;) Wiesz napewno w tej pierwszej części spidera taki jaki jest wydaje mi się ok...w kolejnych stopniowo powinien dobierać trochę muskulatury i rzeźby myślę w proporcjach 1:3 albo 1:2
Co do starych komiksów - tak dominowali "pakerzy" nawet spider był bardziej dopakowany..chodziło mi o to że nawet stawiając 90's spidera obok nawet 90's cap czy thora i tak wyglądał dosyć "drobnie". Bo taka jest jego hmm "specyfika" :)
Rozumiesz o co mi chodzi?
Tak rozumiem ;) no to pozostaje czekać czy Andrew przypakuje do kolejnej części Spider Man`a! Fajnie by było, gdyż jego wiek już mu pozwala na wcielenie się w dojrzałego Peter`a
Oj tam, oj tam, no w latach '90 rzeczywiście była moda na przypakowanych kolesi, ale teraz panują już inne kanony piękna, dlatego superbohaterowie nie kipią już muskulaturą przyczepioną do małej główki, a są właśnie postury zgrabnych 16-latków, nawet gdy dobijają już do tych wypominanych już tu wielokrotnie 30 lat. Poza tym jeśli spojrzymy na pierwsze komiksy ze Spiderem z lat '60, to tam również Parker był niepudzianowej postury, a bardziej pajęczej i zgrabnej. Gdyby na przykład Nightcrawler przypakował, to wyglądałby już jak Beast, zatem nie byłby już Nightcrawlerem. Tak samo napakowany Angel straciłby na swojej anielskości, stając się raczej gargulcem jakimś. Nadal jestem zdania, że mięśnie należy pozostawić Hulkowi.
W twojej wypowiedzi jest za dużo słów ,,prawdopodobnie". Przez to możemy się tylko domyślać ,,gdyby" coś się nie wydarzyło.'
Hmm, no to wytłumaczenie otrzymania pajęczych mocy jest bardzo logiczne, podoba mi się. Dzięki. Nie zmienia to jednak faktu rozbieżności z jakimkolwiek komiksem, chyba, że uznamy ten motyw za 'untold story'. Pozostaje jeszcze kwestia 'lizardowej chmurki' i łatwości transgenicznej, bo w takiej sytuacji każdy mający dostęp do Oscorp mógłby zostać zwierzakiem jakim tylko by zechciał. Co prawda motyw ten został już użyty w 'X-Men', ale tam kosztowało to Erika nieco więcej wysiłku i trochę na czym innym polegało.
Jak już napisałem do lelen_lis-a jego teoria jest mało prawdopodobna - film nie pokazuje jakoby ojciec eksperymentował na synu. Ale jest jedna "niewiadoma" nie wiem czy zwróciłeś uwagę. Duża część akcji oscyluje wokół tajemniczego "równania" które ma rozwiązać problem z odrzucaniem transgenicznych eksperymentów. Była też scena gdzie Piter miał to równanie w zapiskach ojca - potem dał je connorsowi - następnie robili "symulacje" na komputerze. Gdy pokazano że komputer zaliczył symulację i można było użyć tego równania jako "katalizatora" akcja poszła dalej...
Teraz odpowiadając na twoją wątpliwość a propos jaszczura i ... jaszczurek :D właśnie dzięki temu równaniu które "skatalizowało" proces i dało możliwość przyswojenia go przez organizm Connors mógł się zmienić i zyskać "moc" - i dzięki temu akcja z policjantami zmieniającymi się była logiczna (działało to równanie którego brakowało wcześniej dla stabilności procesu) Co do samego pomysłu Jaszczura też nie było to takie głupie do końca. Nie pamiętam, które to były odcinki, ale podobny plan miał raz w komiksach. Tyle że wtedy chciał to zrobić chyba drogą "wodną" a nie powietrzną - i fakt wielka chmura z urządzenia rozpylana na największym budynku miasta była jednak trochę głupia.
Co do "niewiadomej" to właśnie fakt że Peter po ugryzieniu przez jednego z tych pająków(gdzie proces był "na dziko" i na pewno nie był wyrównany przez to brakujące "równanie") przeżył to i zyskał moc. Ale tutaj może "kłaniać się" ta przypadkowość nastolatka bardziej niż teoria spiskowa o eksperymentach rodzinnych. Wszakże cała historia Petera opiera się właśnie na tej przypadkowości i w żadnych odcinkach nie była jakoś specjalnie drążona - nie doszukiwano się specjalnego serum, czy jakiś predyspozycji z młodości... Poprostu został ugryziony i niewyjaśnionym zbiegiem okoliczności (szansa jak np w totka) przeżył i ma moc.
Myślę że tyle słowem wstępu...hehehe :)
'i fakt wielka chmura z urządzenia rozpylana na największym budynku miasta była jednak trochę głupia'
No raczej, bo wyobraź sobie te wszystkie gołębio-jaszczurki przelatujące nieopodal! A do tego ta druga chmurka z antidotum, która zaskakująco dokładnie dogoniła tamtą, niezależnie od nieuniknionych podmuchów wiatru na takiej wysokości. W komiksie pamiętam jedynie motyw dodawania jakiegoś ustrojstwa do farby drukarskiej w Daily Bugle, ale to była raczej akcja Octopusa.
'Poprostu został ugryziony i niewyjaśnionym zbiegiem okoliczności (szansa jak np w totka) przeżył i ma moc.'
No tak, tylko jak po raz n-ty opowiedzieć tą samą historię nie dodając niczego nowego? Podobnie było z dopisanym originem Logana, osobiście też wolałem, gdy nie był jeszcze Jamesem Howlettem.
No tak sam sposób zarażenie miasta był delikatnie mówiąc debilny ;) ale chodziło mi że sam plan zarażenia całego miasta i stworzenia samych jaszczurów był ok i też odwołuje się do kart komiksu. Kurcze musiał bym poszukać ale świta mi gdzieś z tył głowy, że była paro częściowa historia gdzie Connors chciał wykonać taki plan, tylko właśnie wydaje mi się że chodziło o zatrucie wodociągów czy coś. A Otto i jego zatrucie farby drukarskiej to było swoją drogą :D
Ale nie sądzisz że właśnie o to chodzi w originach? i ogólnie w historiach stworzenia/powstania/zawiązania się czegoś? Np jak powstał spiderman, jak powstali Avengers, w jakich okolicznościach zawiązało się Justis Society itp...
O to żeby opowiedziec tą historię DOKŁADNIE taką jaka była, bez dodawania swoich historii..to trochę jakby np całkowicie zmienić nauczanie historii w szkołach albo niewiem, dopisywać coś do biografii Chopina czy kogokolwiek.
Originy mają być WIERNE, ew. tam gdzie jest miejsce na dopowiedzenia można dołączyć coś "od siebie" ale nie pokazywać tego w sposób sztywny, że tak musiało być i tyle. Pole do "popisu" jest ew. w sposobie przekazu tej historii,a nie w samej treści :) Takie jest moje zdanie.
Co do Logana o jakim dokładnie dopisanym originem mówimy? Tym w ekranizacji? Czy tym na kartach komiksowych? (bodajże 6 częściowy origin był i z tego co pamiętam jest wpisany do kanonu jako ten "właściwy"
Pozdrawiam :)
Tak, tak, nie wolno zmieniać faktów już ustalonych, absolutna racja, nie wolno niczego zmieniać w kanonie. Pisząc o dodawaniu czegoś nowego do znanej historii miałem na myśli właśnie ujawnianie nieznanych wcześniej faktów, tak jak na przykład ujawnienie nieznanej dotąd kochanki Chopina na podstawie znalezionych listów. A już za pilnowanie zgodności wszystkich źródeł powinni być odpowiedzialni ludzie Marvela, dokładnie tak jak skrupulatnie zajmujący się Gwiezdnymi Wojnami Leland Chee.
W kwestii Logana odniosłem się do miniserii właśnie. Ponieważ bardziej odpowiadał mi Logan z przeszłością owianą tajemnicą, a mniej James o już wyjaśnionym pochodzeniu.
Cieszę się, że w końcu doszliśmy do jakiegoś porozumienia :) Teraz chyba rozumiesz dlaczego tak mocno zaniżam ekranizacje komiksowe właśnie przez "spójność". Tak jak mówisz, ktoś kompetentny powinien nad taką ekranizacją trzymać piecze i w odpowiednim momencie strzelić im mocno po rączkach(albo lepiej po innej części ciała). Jak do tej pory patrząc na filmy tego nie widać i to jest w sumie smutne. Mimo że zdecydowana większość ekranizacji komiksowych ostatnich lat "aspirowała" czy może wyświetlała się jako film o początkach danego bohatera/grupy etc. Jak wspomniałeś w naszej dyskusji w innym wątku o spiderze ( i to też w dużej mierze popieram) może dali by sobie spokój już z ciągłym restartowaniem i w koło opowiadaniem o początkach herosa skoro i tak nie potrafią tego zrobić dobrze. Rzucając widza w "środek" losów np. spidermana mieli by większe pole do manewru, więcej swobody w interpretacji i mniejszą szansę na błędy.
Wiesz z Loganem to nie jest tak do końca oczywiste. Tak jasne, jego owiana tajemnicą przeszłość sprawiała, że był bardzo atrakcyjną postacią i pasowało to w pewnym stopniu do jego sylwetki "i'm the best there was, there is and there will be", "i'm the fuc**g bad ass" etc. Jednakże...Wolverin jako postać na kartach komiksów ma już ogromny "staż", ponadto swoim "charakterem" był jedną z najpopularniejszych (w pozytywnym znaczeniu) postaci Marvela. Ludzie domagali się więcej faktów. Fani zapewne chcieli poznać dokładniej jego historię i pochodzenie. Marvel napewno zdawał sobie z tego sprawę. Podejrzewam, że była to swoista odpowiedź na prośby fanów. Myślę, że gdyby tego nie zrobili fani sami dopisali by sobie swoją "historię" i wpisali ją do "kanonu", albo po prostu odwrócili by się od tej postaci - nie była by już taka atrakcyjna. Rozumiesz o co mi chodzi?
Teraz idąc dalej - jak wspomniałem wyżej "tajemniczy" Logan był na pewno atrakcyjny etc. Jednak historia originu jaką przedstawił Marvel wg. mnie też jest bardzo dobra, spójna, pasuje do niego i dobrze wpisuje się w "kanon" postaci. I chociaż wiemy już kim był jako dzieciak, co przeżył i jak "wydoroślał" Marvel mimo wszystko zostawił sobie parę "furtek" i możliwości interpretacji wielu lat życia Logana. Chodzi mi tu o bardzo często przewijający się temat pt "cholera ja już sam nie wiem ile razy zrobili mi pranie mózgu i które wspomnienia są prawdziwe a które zaprogramowane".
Podsumowując temat Logana :) ciężka sprawa naprawdę. Uważam że obydwie wersje Wolverin-a "przed i po" były dobre i atrakcyjne, ale jak dla mnie z lekką przewagą na ujawnienie originu.
Pozdrawiam
'Co do "niewiadomej" to właśnie fakt że Peter po ugryzieniu przez jednego z tych pająków(gdzie proces był "na dziko" i na pewno nie był wyrównany przez to brakujące "równanie") przeżył to i zyskał moc. Ale tutaj może "kłaniać się" ta przypadkowość nastolatka bardziej niż teoria spiskowa o eksperymentach rodzinnych. Wszakże cała historia Petera opiera się właśnie na tej przypadkowości i w żadnych odcinkach nie była jakoś specjalnie drążona - nie doszukiwano się specjalnego serum, czy jakiś predyspozycji z młodości... Po prostu został ugryziony i niewyjaśnionym zbiegiem okoliczności (szansa jak np w totka) przeżył i ma moc.'
Znalazłem dzisiaj odpowiedź na tę filmową kwestię wielu radioaktywnych pająków i możliwości pogryzienia/stworzenia wielu potencjalnych Spider-manów. Pochodzi ona z serii komiksowej Ultimate Spider-man, w której wykreowany został właśnie motyw OZ z korporacji Osborna i drugiego pogryzionego kolesia - Milesa Moralesa:
http://marvel.wikia.com/Miles_Morales_(Earth-1610)
Nie przypominam sobie żeby w filmie była scena wskazująca, iż rodzice eksperymentowali na DNA Petera...więc po co nad interpretować... Co do tego wszystkiego ma pająk w gablocie ojca? Wskazywał jedynie na to, że Richard Parker zajmował się jakimś eksperymentem, który miał związek z pająkami. Pomijam w ogóle fakt, iż w komiksach Richard nie był naukowcem w ogóle :) kolejne "przekłamanie". Także teoria wielkiego "spisku" i eksperymentu rodzinnego zdecydowanie odpada.
Myślę że najbezpieczniej zostać przy stwierdzeniu - "...i że Peter miał po prostu predyspozycje do tego, aby zmiany zostały przyjęte przez jego organizm.." jest najbliższe oryginalnemu powstaniu spidermana i nie ma tyle dziur.
Też pozwolę sobie skomentować :)
1)Jak zauważyłeś w mojej recenzji a propos "zgodności" komiksowej i sensowności historii wymieniłem tylko zalety..bo było ich tak mało..reszta to była totalna bzdura - z hurtownią pająków w oscorp na czele :) Motyw z "jaszczurkami" nie jest stosunkowo aż tak bzdurny..ale napiszę Ci o tym niżej :)
2)No potworek był w sumie śmiechowy - nie do końca pasował do konwencji filmu, mogli go sobie spokojnie darować.
3)Czy ja wiem. Powiem szczerze że nie zauważyłem jakiś poważnych błędów. Czyżbym aż tak ślepy był? :) kolory raczej były ok. Mogły wydawać się może inne. Fakt cały strój był zrobiony w "brudnej" realistycznej konwencji, tak jak i film o czym pisałem wcześniej. Jedynie znaczek bardziej przypominał mi ten od Ben-a Reilly-ego :)
Pozdrawiam i korzystając z okazji również podlinkuję swoją recenzję (a co? nie będę gorszy od Ciebie :P hehe) :) zapraszam - http://www.filmweb.pl/film/Niesamowity+Spider-Man-2012-401436/discussion/Paj%C4% 85kowy+cz%C5%82owiek..ale+czy+ju%C5%BC+zdumiewaj%C4%85cy+%5B6+10%5D%C2%A0,196672 7#post_7992314
Tak tylko dokończę w kwestii stroju. Całokształt niezły, najbardziej jednak przeszkadzała mi niebieska rękawiczka wyrzucająca sieć, zamiast ikonicznej czerwonej. Tak, Ben Reilly, a prawie już Miguel O'Hara.
Przyznaję bez bicia....nie zwróciłem uwagi i czuję się z Tym bardzo bardzo źle :( hehehe...
Zastanawiam się czy Wytwónia pokusi się o rozszerzoną wersję filmu na dvd. Myślę, że dodatkowe 30 minut wyszłoby mu na dobre, rozłożyło równomiernie wiele wątków i pokazało wiele niedokończonych scen.
Mógłby być to bardzo interesujący pomysł - takie np. dwupłytowe wydanie. Na jednym krążku film, na drugim dodatki...