Dlaczego? Wróciłem właśnie z seansu z napisami, wersja 2D, i przyznam, że naprawdę jest lepszy od filmów Sama Raimiego. Można wymieniać wiele jego zalet - nawet nie efekty czy dobrą muzykę, ale grę aktorską czy przedstawienie niektórych bohaterów. Film faktycznie pokazuje Parkera z innej strony, powiedziałbym nawet, że bardziej się tutaj stawia na "Petera" niż na "Spider-Mana", co jest dobre. Nie jest to raczej typowy blockbuster... no dobra, to w ogóle nie jest blockbuster, jeśli mam być szczery, więc nie porównujcie go np. do "Avengers", który z założenia miał być inny. Tak czy siak, odnoszę wrażenie, że największą krzywdą dla tego filmu jest, iż większość widzów patrzy na niego przez pryzmat trylogii Raimiego. "Dlaczego nie umie strzelać siecią? Gdzie jest Mary Jane? Gdzie jest Harry Osborn? Czemu Parker nie pracuje dla Daily Bugle? Czemu wciąż się uczy w liceum? Czemu on tak żartuje i jest zbyt pewny siebie? - przypomnę może, że większość tych pytań jest bezcelowa, bo film zatrzymał się na etapie, gdy Parker jeszcze uczy się w szkole średniej i dlatego:
a) nie potrafił produkować sieci organicznie, bo to nie była nigdy jego moc (do czasu pewnego zdarzenia, ale wtedy był już koło lat trzydziestu), dlatego stworzył sobie tzw. sieciosploty na nadgarstki,
b) Mary Jane nie ma, bo Gwen Stacy była przed nią dziewczyną Petera, kolejność poprawna,
c) Norman Osborn był wspomniany w filmie, duża część akcji kręciła się wokół jego firmy, Oscorp, a w scenie po napisach Osborn się już pojawił, więc jestem pewien, że w 2. części Harry się pojawi. Nawet w trylogii Raimiego była mowa, że Harry został przepisany ze szkoły prywatnej do publicznej i wtedy dopiero poznał Petera, pewnie i tutaj się tak stanie,
d) nie pracował od początku dla DB, ale w filmie pojawiła się ta gazeta i - jak widzieliśmy - Peter robił zdjęcia i łaził z aparatem, co może zwiastować ten wątek w kontynuacji,
e) Peter chyba w połowie liceum stał się Spider-Manem, więc twórcy nie chcieli nagle przeskakiwać tego okresu jak u Raimiego. Moim zdaniem fajny zabieg, przypomina mi też kreskówkę "Spectacular Spider-Man" i komiksy Ultimate,
f) ponieważ Parker BYŁ dowcipnisiem i BYŁ pewny siebie - po przemianie w Spider-Mana. Wcześniej był cwany, nieco nieśmiały (co było widać w filmie) i pyskaty, ale jednak jak przyszło co do czego, to wolał się usunąć w cień, bo dostawał po gębie.
Powtórzę: kawał dobrego filmu. Nawet bardzo dobrego, pozytywnie mnie zaskoczył. Nie popełnili na szczęście wielu błędów, jakie w swoich filmach popełnił z kolei Raimi.
Całkowicie się z Tobą zgadzam.
Film jest niesamowity i nie powinno się go oceniać przez pryzmat trylogii Raimiego. Bardzo dobrze wszystko ująłeś i wyjaśniłeś, na tą chwilę nie mam nic do dodania. ;p
Uwielbiam Spider-Mana i mam nadzieję, że będzie druga część. :)