FIlm jest troszkę inną wersją SpiderMana z 2002 roku inną, ale na pewno nie gorszą ani też nie lepszą po prostu inaczej opowiedzianą, ale zrobioną wg mnie równie dobrze. Spiker-Mana pokochałem mając bodaj 10 lat w momencie, gdy kupiłem swój pierwszy komiks i był to właśnie Spidey. Po obejrzeniu wersji z 2002 roku z niecierpliwością i wypiekami na twarzy czekałem na kolejne części - każda była dobra może tylko trochę zepsuli Venoma w "trójce" w końću to był kawał drania a ten Eddie Brock to była jakaś ciamajda. Z ciekawością czekałem na "The Amazing Spider-Man" idąc do kina z pewnymi obawami. Po seansie stwierdzam krótko i jednoznacznie: WARTO! Dla porównania mogę podać stare Batmany Tima Bartona i nowe Nortona - oba są zupełnie inne, ale, oba znakomite na swój oryginalny sposób. Pozdrawiam fanów Pająka.