Nie jestem fanką tego typu filmów, ani tym bardziej historii o superbohaterach (komiksu nie widziałam na oczy), ale w czasie seansu połknęłam bakcyla. Bardzo dobra rola Andrew Garfielda, wreszcie dziewczyna Spider-Mana która nie jest sierotką Marysią jak Kirsten Dunst (oglądałam Spider Mana 1 i 2, trójkę sobie odpuściłam). Chemia między głównymi bohaterami, kilka śmiesznych dialogów, cudowny Martin Sheen w roli wuja - biła od niego taka troska i ciepło, nie spodziewałam się tego po filmie sci-fi. Fajne efekty specjalne, wszystko bardzo spójnie zrealizowane. I chyba ta spójność mnie najbardziej urzekła - nie było tu nacikane scen akcji czy wątku miłosnego, wszystko było bardzo zręcznie wyważone. Za muzykę też duży plus - niezbyt nachalna, ale robiąca atmosferę. Andrew Garfield jest wprost cudowny - życzę mu wielkiej kariery. Kojarzę go z roli w dramacie "Nie opuszczaj mnie" i w takich produkcjach zawsze go sobie wyobrażałam, ale jak widać potrafi odnaleźć się nawet w roli superbohatera. Z wielką chęcią wybiorę się na drugą część.
Co cię tak śmieszy, to normalne powiedzenie? :D Oznacza, że ktoś się czymś zainteresował.
Mogłam napisać "generalnie połknęłam bakcyla" :) wtedy byłoby jeszcze gorzej :) albo połknęłam spider mana...ale teraz już wymyślam