autorytety upadają. Wśród ludzi to się zdaża. Na szczęście niektórzy się podnoszą i walczą
dalej ale często aby się podnieść muszą przejść przez szambo.
Problem w tym, że upadłym aniołem może być człowiek. Żadna organizacja nie jest w stanie
odbudować morale i wizerunku, nie jest na tyle silna i spójna aby odbudować autorytet.
Każdy karierowicz w organizacji to wie i dlatego próbuje tuszować afery aby nie wyszły na
jaw. Pogrąża organizację jeszcze bardziej. Potrzeba tuszowania jest silniejsza niż prosta,
ludzka chęć odkupienia i naprawy. A teraz ONZ w takim składzie Rady Bezpieczeństwa to
przecież organizacja zbrodnicza (tolerująca zbrodnie i przypatrująca się ludobójstwom
zamiast aktywnie działać). Co dobrego na świecie może przynieść wzajemne wetowanie
się Rosji, Chin i USA. Taki świat. Zbuntowanych aniołów ciągle za mało a wszyscy wydają
się tolerować i nie szkodzić ONZ tylko dlatego, że to jedyna tak wielka organizacja
światowa. I co z tym zrobić - zbojkotować monopol?
Tylko jak? To nie fastfood czy olimpiada w Moskwie ;)