PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=35019}

Nieznośna lekkość bytu

The Unbearable Lightness of Being
1988
7,2 14 tys. ocen
7,2 10 1 13688
6,6 10 krytyków
Nieznośna lekkość bytu
powrót do forum filmu Nieznośna lekkość bytu

Jak Amerykance biorą się za coś czego nie rozumieją to już muszą wszystko popierd***ć...

Strasznie dziwny film, niby niezły, scenariusz patrząc perspektywicznie po przejściu przez te 170 minut niby niezły. Jednak oglądając jakoś dziwnie byłem pogubiony. Raz nacisk na element erotyczny, za chwilę na elementy dramatu, za chwilę niczym czysta komedia... Taki czeski film jakby chcieli zrobić :) Ale jak się umie, to lepiej w ogóle się nie brać...
No i po co ten dziwaczny, wschodnioeuropejski akcent to też nie rozumiem. Skoro już mówią Czesi po angielsku, to powinni mówić normalnie bo to przecież fikcja...

Jeśli było coś dobrego to na pewno muzyka i zdjęcia. Zdjęcia zresztą jakby inspirowane Hitchcockiem gdy chodzi o sceny jazdy samochodem. Inne luźne nawiązania to chyba "Rzymskie wakacje" (mieszkanie Sabiny w Genewie bardzo przypominało to Gregory'ego Pecka w Rzymie, ze szklanym sufitem zasłanianym żaluzjami) i "Casablanca" (scena w klubie tanecznym gdy jeden Rusek prosi orkiestrę by jakąś melodię zagrali, a reszta ludzi gwiżdże słysząc to).

Aktorstwo. Po takich gigantycznych nazwiskach jak Day-Lewis i Binoche można byłoby spodziewać się czegoś więcej. Dobrze zagrali, ale to przecież dobrzy aktorzy - jakiegoś szału specjalnego jednak nie było...
Bardzo fajnie, zaskakująco fajnie wyszedł nasz Daniel Olbrychski, widać jako jeden z nielicznych wiedział o co chodzi w bezpiekowych gierkach...
Reszta obsady trochę zadziwiała mnie tym wspominanym, sztucznawym akcentem, ale po godzinie szło się przyzwyczaić :)

Element dramatyczny, dosyć płytki, ale nie taki najgorszy jeszcze był. Za to wątki historyczno-polityczno-społeczne kompletnie naiwne, zupełnie niepoważne, żeby nie powiedzieć żałosne. W ogóle przedstawienie Pragi, czy już zwłaszcza czechosłowackiej wsi było absurdalne. A najgorsze, że większość tych jełopów zza oceanu wierzy w to co widzi...

Reasumując, ogląda się nie czyli film-dziwadłonajgorzej, nie jest to film rewelacyjny, nie jest też szczególnie zły, ale na pewno dziwaczny... I cholernie nierówny, kilka momentów naprawdę dobrych jak jest, to za chwilę te żałosne Kareniny, Mefista, naiwności, płycizny, mielizny...