Podziurawiony jak ser kontener, do którego masowo wlewa się woda, już dawno by zatonął. Dziwne, że kobieta nie dostaje żadnego zakażenia – najpierw rodzi w super niehigienicznych warunkach, a następnie rozrywa sobie udo poszarpaną krawędzią metalowej blachy kontenera i zaszywa ranę zrobioną przez siebie igłą... Dziwnym trafem znajduje w kontenerze wszystkie potrzebne rzeczy: wiertarkę, wystarczająco mocną, by przewiercić ścianę kontenera, skrzynię dla dziecka, rurkę, którą zatyka dziurę w ścianie. Znajduje zasięg na pełnym morzu. Można by jeszcze wymieniać, ale mówiąc w skrócie – bardzo słaby i absurdalny film, a historia – nierealna.