I ja miałem podobne wrażenia do Twoich. Niestety nie zdołałem przełknąć tego obrazu i po 40 minutach zrezygnowałem z dalszej części. Reżyser sili się na oryginalność, próbuje być śmieszny, w usta bohaterów wkłada niby śmieszne dialogi, ale jest w tym wszystkim tyle sztuczności, że całość daje niezwykle irytujący efekt. Do tego dochodzą jeszcze te obrysowane i wyostrzone zbliżenia, sceny kończące się złamaniem obrazu i nachalne retrospekcje. Muzyka rzeczywiście momentami może się podobać i to, jak sam napisałeś, chyba jedyny plus tego filmu. Również odradzam.

wiesz przyrównując do najlepszych filmów jak "scratch" czy "pulp fiction" to "nikotyna" wypada bardzo słabo ale jaki film może się z nimi równać???
mi się wydaję że autorzy nie chcieli niczego naśladować po prostu zrobili czarną komedie która była całkiem niezła

wyróżnia ją wątek samych papierosów, które są widoczne prawie w każdej scenie, i zabawna rzecz że papierosy w tym filmie nikogo nie zabiły o czym była dyskusja 2 bohaterów :)

może twórcy nie chcieli naśladować ale niestety im tak wyszło. Dzielenie obrazów, szybkie dojazdy lub jak kto woli w przypadku tego filmu żałosne przyspieszenia dojazdu, sposoby montażu, rozmowy o papierosach między dwoma bohaterami de facto zabójcami, które są tak jakby 'o niczym'(poważne nawiązanie do Pulp).

Ja zasiadając do tego filmu myślałem, że to film...hmmm... że to film który jakąś dozę profesjonalizmu będzie w sobie posiadał. Ale już pierwsze 2 minuty mnie zaniepokoiły i niestety po 15 minutach miałem wrażenie, że utknąłem w czasoprzestrzeni. Z trudem dotrwałem do końca bo nie mam zwyczaju wyłączać czegoś co zacząłem. Naprawdę z trudem.

Słaby film i w sumie to co miało być chyba głównym atutem Nikotyny - scenariusz - jest chyba najsłabszą jego stroną. (oprócz warstwy wizualnej)